niedziela, 7 października 2018

Podsumowanie miesiąca: wrzesień

To chyba będzie najkrótsze podsumowanie miesiąca, jakie pojawi się na blogu.

Tegoroczny wrzesień minął mi błyskawicznie. Ledwo zdążyłam zarejestrować zakończenie wakacji i rozpoczęcie roku szkolnego przez moje młodsze rodzeństwo, a już sama musiałam pakować walizki, wracać do Trójmiasta i na uczelnię (chociaż pierwszych zajęć jeszcze nie miałam). 

Przez pierwszy tydzień września dochodziłam do siebie po chorobie i korzystałam z ostatnich, w miarę ciepłych dni. Niestety z dnia na dzień było coraz chłodniej. Spakowałam więc ciepłe rzeczy, no wiecie - długie spodnie, sweterek, jakieś bluzki z dłuższym rękawem - i pojechałam na południe Polski. A tam - ciepełko! Niby wygryw, tylko brakowało trochę tych krótkich spodenek albo jakieś sukienki...

Podczas pobytu na południu Polski ponownie odwiedziłam krakowski rynek i Kazimierz, pozachwycałam się górami i pagórkami oraz spróbowałam nowych smaków w GoodLoodzie (polecam!). Spędziłam tam ponad tydzień i muszę przyznać, że z każdą kolejną wizytą zaczynam się przyzwyczajać, uczyć i lubić Kraków. Chociaż wciąż potrafię się zagubić na Dworcu Głównym. Cóż.
We wrześniu spędziłam sporo czasu z bliskimi mi osobami. Graliśmy w Monopoly/Eurobiznes, oglądaliśmy bajki/filmy, układaliśmy puzzle, bawiliśmy się, rozmawialiśmy i (przede wszystkim!) kibicowaliśmy Biało-Czerwonym. Bo tegoroczny wrzesień to głównie Mistrzostwa Świata. Piękne. Emocjonujące. ZŁOTE. 

We wrześniu na blogu mało się udzielałam, ale w zamian starałam się regularnie prowadzić profil na Facebooku. Stwierdziłam, że pisanie relacji po każdym meczu trochę mija się z celem, a sama też nie bardzo miałam na to czas. Dlatego na czas MŚ przeniosłam się na Fan Page, a na bloga wrzuciłam tylko podsumowanie całego turnieju. 



Jeśli chodzi o książki to we wrześniu nie przeczytałam żadnej tak od początku do końca. Pierwszego dnia miesiąca dokończyłam książkę w większości przeczytaną w sierpniu. Był to "Piąty płatek róży" B. Barry, czyli... i tu trudno mi określić, jakiego rodzaju to książka. Mamy tu wątek kryminalny, miłosny, fantasy... Miasteczko Salem. Czarownice. Tajemnicze morderstwa. Zagadka. 

Książka jest dość długa i na początku nie mogłam się w nią wciągnąć. Próbowałam czytać w samochodzie i pociągu, ale dopiero choroba, leżenie w łóżku i brak innych książek pod ręką sprawiły, że zaczęłam czytać tę historię. I dobrze, że dałam jej drugą szansę, bo z czasem zaczęła się naprawdę rozkręcać. Polecam, chociaż na pewno jest troszkę specyficzna i nie każdemu się spodoba. 

Więcej książek w minionym miesiącu nie przeczytałam. Jedynie zaczęłam czytać "Nauczyciela tańca" A. Dąbrowskiej oraz "Tatuażystę z Auschwitz" H. Morris. Obie książki są jednak dalej w czytaniu, więc pewnie pojawią się przy podsumowaniu października. 😉 

We wrześniu obchodziłam swoje 23 urodziny. Z tej okazji pojawił się na blogu wpis z moimi siatkarskimi wspomnieniami -> KLIK
Przez emocje związane z Mistrzostwami Świata i niemożliwością skupienia się na niczym innym wciąż brakuje drugiej części. Ale pisze się! Będzie w przyszłym tygodniu. Już teraz zapraszam. 😊
Fot. italy-bulgaria2018.fivb.com

Wrzesień był miesiącem skrajnych, silnych emocji
. Chwilami odpoczywałam i czułam się bardzo zrelaksowana, a zaraz przychodził mecz, mega adrenalina i zawał serca. A chwile zwątpienia i bezradności mieszały się z chwilami niesamowitego szczęścia, dumy i beztroski. Ciekawy miesiąc. 

Październik. Chciałabym aby jak najdłużej było ciepło i "złoto" za oknem. Potrzebuję jesiennych zdjęć. Bardzo! 

A jaki był Was wrzesień? 
I jaki zapowiada się październik? 

4 komentarze:

  1. Wrzesień minął mi bardzo przyjemnie a zaczął się od pierwszego w tym sezonie meczu piłki ręcznej następnie byłam na koncercie dwóch zespołów Alphaville i Alvaro Solera ( jako jedna z 9 wolontariuszek zdobyłam po koncercie zdjęcie i autograf od Alvaro -warto było czekać prawie dwie godziny :) )Byłam też na kolejnych meczach piłki nożnej oglądałam mistrzostwa świata w kolarstwie.We wrześniu podobnie jak Ty obchodziłam urodziny , w moim przypadku świętowałam podwójnie -22 urodziny a także 4 rocznicę zdobycia przez siatkarzy Mistrzostwa Świata z 2014 roku w Katowickim spodku ( data podwójnie będzie dla mnie radosna).Jako wierny kibic siatkówki oglądałąm i tegoroczne Mistrzostwa niezależnie gdzie byłam czy to na stadionie piłkarskim czy w trasie mecz musiałam obejrzeć ;) W dniu finału a zarazem ostatnim dniu moich wakacji wybrałam się z rodziną na jednodniową wycieczkę śladami jednego serialu , który oglądaliśmy wspólnie jakiś czas temu.Do książek jakoś mnie ostatnio nie ciągnie za to lubię zakopać się w koc z kubkiem herbaty i obejrzeć film lub mecz :) Prawie bym zapomniała byłam też w Lublinie na sparingowym meczu Cerradu Czarnych Radom z Asseco Resovią Rzezszów połączonego z 65 leciem Pana Tomasza Wójtowicza .Tam też zdobyłam trochę autografów i zdjęć nie wszystkie te co chciałam ale częściowo cel udało się spełnić.Na październik nie mam sprecyzowanych planów a wolnego będzie dużo ( na uczelnie chodzę tylko trzy dni ),chciała bym żeby było ciepło , nie padało i mocno wiało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo się u Ciebie działo we wrześniu, oby październik był równie owocny w wydarzenia i miłe chwile :) I podpisuję się pod tym o pogodzie - oby jak najdłużej było tak cieplutko :D

      Usuń
  2. Halo, masz fotę mojego "podwórka", a ze mną to już nie :( :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ogólnie coś słabo było z tymi zdjęciami we wrześniu :/

      Usuń