czwartek, 25 października 2018

III kolejka Plus Ligi - "Za trzy"

Raz…dwa… trzy. Gdy ktoś spojrzy tylko na wyniki 3. kolejki Ligi Mistrzów Świata, to stwierdzi, że: 7 meczów, 1 tie-break, 5 meczów skończonych w trzech setach – nic ciekawego. Nic bardziej mylnego, Drogi Kibicu! Musisz bowiem pamiętać, że to jest Plusliga – „Liga Mistrzów, Liga łez, Liga w której wszystko jest”. Kącik poezji innym razem, teraz przejdźmy do konkretów. 

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Chemik Bydgoszcz 3:0 
MVP: Benjamin Toniutti

Gdybyśmy przed startem kolejki spojrzeli na tabelę – HIT. Lider podejmował czwartą drużynę tabeli i sensację rozgrywek. Ale stop. Jak już wspomniałem – to było przed. Po samym meczu wypada w sumie zacytować wypowiedź trenera Bednaruka – „ Dziękuję ZAKSIE za profesjonalne spuszczenie nam wpier@#$&.”. W tym meczu Chemicy wyszli na boisko i nie stworzyli mieszanki wybuchowej, która przypaliło skrzydełka bełchatowskim pszczółkom, w sumie, to nic nie stworzyli. No bywa. 3 mecze w 5 dni, mieli prawo być zmęczeni. Natomiast ZAKSA pokazała, że napięty grafik to dla nich nie problem. Trener Andrea Gardini zaprosił nas na początku sezonu na występ swojej orkiestry i trzeba przyznać – na razie jest pięknie. Dyrygent Toniutti muska delikatnie piłkę, która tnie powietrze, niczym nuty skaczące po pięciolinii w rytm melodii zwycięzców. Odnoszę jednak wrażenie, że jest to ledwie rozgrzewka, a prawdziwy koncert dopiero przed nami. Czekamy, aż Benjaminowi przyjdzie zmierzyć się z mocniejszymi nutami. Bez kitu, gość ma nawet imię, które pasuje na wirtuoza. 

PGE Skra Bełchatów – Trefl Gdańsk 3:2 
MVP: Milad Ebadipour

Tym razem również zanosiło się na hit i to był hit. Jedyne spotkanie w tej kolejce, które trwało aż 5 setów. Czy jest to sprawiedliwy wynik? Myślę, że tak. Czy mogło się zakończyć wcześniej? Jak najbardziej. Czy był to piękny spektakl? Zdecydowanie nie. Masa błędów po obu stronach, nie było zbyt wielu porywających akcji i nie był to poziom, do którego te drużyny nas przyzwyczaiły podczas swoich meczów. Z drugiej strony była to mega ciekawa zapowiedź meczu o Superpuchar Polski, który odbył się kilka dni później w Gdańsku. Po sobotnim spotkaniu kompletnie nie wiedziałem, na kogo bym postawił, oczywiście obiektywnie mówiąc. Wracając do meczu sobotniego – bez Mariusza Wlazłego ani rusz. Imponuje mi Kacper Piechocki, który podbija bomby Muzaja atakującego bez bloku. Czekamy na wsparcie Teppana i Szalupy. Po drugiej stronie – moim zdaniem dobry mecz zagrał Marcin Janusz, fajnie pokazał się Patryk Niemiec. Maciek Muzaj ma dalej problemy z głową, a przyjmujący muszą zdecydowanie nauczyć się, że w Pluslidze zawodnicy potrafią serwować.

Indykpol AZS Olsztyn – MKS Będzin 3:0 
MVP: Jan Hadrava

Brawo Indykpol! I oby nie był to ostatni raz, kiedy to piszę. Nareszcie siatkarze ze stolicy Warmii i Mazur zagrali jak indyki, którym pomachasz czerwoną bluzą. Zaatakowali i dopadli ofiarę. W roli głównej samurajski indyk - Jan Hadrava, którego osobiście bardzo lubię i modlę się, żeby ten sezon nie zahamował jego kariery. Brawo! Wspomóżcie go tylko przyjęciem i czasem jakąś alternatywą w ataku i może jest cień nadziei dla Indykpolu w tym sezonie. Przechodząc do drużyny MKS-u , cóż. Byli, zagrali, przegrali. I tak się zastanawiam, „co to będzi(n)e , co to będzi(n)e”… 

Jastrzębski Węgiel – Stocznia Szczecin 0:3 
MVP: Bartosz Kurek

Jest to duże zaskoczenie. Miał być kolejny hit a hitem nie był. Okręt stoczniowców wpłynął na Śląsk (Bóg wie którędy, ale nie wnikajmy), kapitan Kurek wyładował wraz z bosmanem Hoagiem co miał najlepsze, pobrał za to jedynie 3 punkty ceny i odpłynął. A i jeszcze MVP sobie zgarnął, ot, taka promocja. Fefe de Giorgi był natomiast, według mnie, bardziej przyćpany w tym meczu niż połowa studentów w czasie juwenaliów. Gość totalnie nie reagował na to co się działo na boisku. Szczerze? Trener Jastrzębia zrobił jeszcze mniej niż nasi politycy. Oni obiecują zmiany a potem ich nie robią. On ich nawet nie obiecywał. Oby szybko się nam pan trener obudził, bo inaczej po sezonie stracimy Fromma, stracimy Olivę a i jeszcze Kampę nam sprzątną z ligi. 
Cuprum Lubin – Cerrad Czarni Radom 0:3 
MVP: Wojciech Żaliński

Tak czasami sobie myślę, że jestem monotonny. Znowu podsumowuję mecz Cuprum i znowu to będzie najkrótsze podsumowanie. Ehh… wybaczcie. W poprzedniej kolejce chwaliłem Igora Grobelnego, teraz nie zrobię już nawet tego. Powoli mamy kandydata do czerwonej latarni tegorocznych rozgrywek. Nadzieja jeszcze w japońskim samuraju, który już jakieś sushi nam stworzył (58% w przyjęciu, as serwisowy) ale jak na razie to takie sushi „made by” ja (nigdy nie robiłem sushi). Czarni przyjechali, szybko wygrali i pojechali do domu szykować się na trudny mecz z ONICO. Ciężko cokolwiek mówić więcej o ich dyspozycji, bo jak przeciwnik nie stawia Ci trudnych warunków, to wiadomo, że wykręcisz ładne % i w ataku i w przyjęciu, a i bloki i asy się pojawią. Gratulacje dla drużyny Cerradu, zasłużone 3 punkty. 

ONICO Warszawa – Aluron Virtu Warta Zawiercie 3:1 
MVP: Rafael Araujo

To był bardzo fajny mecz. Być może Rycerzy z Zawiercia oślepił blask Zamku Królewskiego w Warszawie, być może zrobiła to przestrzeń, jaka jest w hali Torwar, nie wiem. Niemniej jednak, obudzili się oni do walki dopiero w trzecim secie. Rycerz Grzegorz herbu Bociek ładował w pomarańczowe mocniej niż Zawisza Czarny w Krzyżaków pod Grunwaldem i przy pomocy Michała z Masnowa niewiele brakło by ową bitwę przedłużyć. Chorągiew Warszawska jednakże nie upadła, a dowodzeni przez wielkiego księcia francuskiego Stefana, wojowie ONICO dobili wroga w secie czwartym. Do zwycięstwa poprowadził ich wojownik zza wielkiej wody, niejaki Rafał zwany dalej Rafaelem wspierany przez znanego nam Bartosza z Kwolkowa. Radość księcia Stefana tym większą była, iż wojsko jego ciągle niepokonanym w lidze się ostało. 

Asseco Resovia Rzeszów – GKS Katowice 0:3 
MVP: Karol Butryn

Kolejny raz, meczem kończącym kolejkę było spotkanie rozgrywane na rzeszowskim Podpromiu. I znowu jest to wisienka na torcie dla mnie. Na początek – gratulacje dla GieKSy i trenera Piotra Gruszki. Bardzo podobała mi się ich gra w nerwowej końcówce trzeciego seta. Naprawdę, ta drużyna „ma jaja”. Swoją drogą, fajnie jest mieć takiego Butryna no nie? Przejdźmy do drużyny przeciwnej… Podobno Kawika Shoji po pierwszym wspólnym treningu podszedł do Davida Smitha i pokazując mu na swym tablecie dół tabeli Plusligi z poprzedniego sezonu i zaczął o coś wypytywać. Wtedy w szatni pojawił się trener Kowal, a w głośnikach zabrzmiało „Zabiorę Cię właśnie tam”. Cóż. Jednego nie można siatkarzom Resovii odmówić – grają w siatkówkę i wspaniale wykonują swój zawód. Zawodzą bowiem wszystkich dookoła i ,z każdym meczem, robią to co raz bardziej. Chapeau bas. Ktoś mi powie: no ale w trzecim secie było 34:36. Okej. Ale jeśli masz w górze piłkę na wagę praktycznie wszystkiego – atakujesz w taśmę, sędzia puszcza (#sporna, ale ok, może i było po bloku) po czym, w tej samej akcji, atakujesz w aut, przechodząc linię trzeciego metra… no trochę iks de (xD). Nie ma drużyny w Rzeszowie. Są nazwiska, są niezawodni kibice, jest wspaniała hala z tradycjami i co? No właśnie. Co dalej Resovio? 
I tak oto 3. kolejka PlusLigi dobiegła końca. Następna rusza już w piątek a wraz z nią dowiemy się czy pewne drużyny zrehabilitują się za dotychczasowe porażki? Czy faworyci gładko wygrają swoje mecze? A może Bioenergoterapeuta zaprezentuje nam magię na poziomie filmów „Iluzja?” 

- funfact #1 Dyrektor sportowy Stoczni Szczecin – Radostin Stojczew od małego marzył o byciu policjantem, dlatego ostatnio bawił się na meczu radarem. 

- funfact #2 Szanse na to, że Andrzej Kowal będzie po sezonie dalej trenerem Resovii są mniejsze niż szanse Frodo, jak wyruszał z Drużyną Pierścienia. 

- funfact #3 Podczas powitania drużyn w meczu Jastrzębski Węgiel – Stocznia Szczecin, nawet maskotka JW szła przed Hidalgo Olivą. Ot, taka nowa hierarchia. 

- funfact #4 Ireneusz Mazur stwierdził, że w ustach Jerzego Mielewskiego „elektrolity są” brzmi dwuznacznie.

Pozdrawiam, Ziajovsky

4 komentarze:

  1. To dopiero trzecia kolejka a mi powoli zaczyna brakować słów na pochwały ;).Kolejne świetne podsumowanie meczów niektóre pełne emocji inne do przewidzenia.Te zespoły , które zaliczyły mały falstart szybko pokazały,że potrafią wygrywać jedynie martwi gra Resovi.
    Wybaczam najkrótsze podsumowania i czekam już na kolejne :)
    Nie mogę zapomnieć o funfact tym razem wybieram nr 1 ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Resovia zdecydowanie nie może zaliczyć początku sezonu do udanych. Ciekawe jak będzie sobie radzić przez resztę sezonu...
      Pozdrawiamy! :)

      Usuń
  2. Siatkówkę lubię oglądać i to nawet bardzo!
    Super podsuwanie meczy :)
    dreamerworldfototravel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń