sobota, 25 marca 2017

Poza siatkówką #2

Ostatnie dni były dla mnie ciężkie.

Takie PRZYTŁACZAJĄCE.



Miałam wrażenie, że z każdej strony atakowały mnie OBOWIĄZKI. Każdy coś ode mnie chciał. Ciągle coś POWINNAM zrobić. A nie potrafiłam. Nie mogłam temu sprostać. Nie mogłam się nawet zmobilizować do pracy. Zamiast robić cokolwiek POŻYTECZNEGO leżałam i patrzałam w sufit. Albo czytałam książki. Albo kolorowałam obrazki, które niby miały mnie odstresować. Jednak ten jeden, jedyny raz powodowały, że jeszcze bardziej się stresowałam. 

Czytałam książki ciągle czując oddech OBOWIĄZKÓW na karku. Chodząc na spacery spoglądałam na zegarek, by przypadkiem nie być za długo. Godzina i do domu. Asia, nie szalej. Nie masz czasu. MUSISZ coś zrobić. 







Słońce zerkało przez okno, wiosna zawitała do moich drzwi i wtedy poczułam przypływ energii. Chęć sprostania wszystkiemu i wszystkim. I zabrałam się do tej pracy, ale... za dużo. Tego wszystkiego było za dużo. Wiosenny przypływ siły ciągle kumulował się w moim ciele, ale totalnie nie potrafiłam go uzewnętrznić. Nie potrafiłam wykorzystać tej siły. 

Czwartkowy wieczór był przełomowy. Skończyłam czytać książkę. Wzięłam lody. Wskoczyłam pod koc. Włączyłam mecz. Później nie spałam przez pół nocy. Myślałam tak długo, dopóki ciało i umysł nie zaczęły domagać się snu.








A rano?

Nie, nie było cudownego uzdrowienia.

Ale było lepiej.

Jest lepiej.

Planowałam napisać trochę o Lidze Mistrzów, ale żadne słowa nie chciały płynąć. Siatkówka wkroczyła w ten etap, kiedy wszystko się rozstrzyga. Rozgrywane są decydujące mecze. Każda piłka jest na wagę "być albo nie być". Zaczyna rozgrzewać się sezon transferowy. Plotki, ploteczki, docinki. Tu już kadra puka do drzwi. Wszystko dzieje się coraz szybciej. Energiczniej. Bardziej emocjonalnie. Karuzela uczuć trwa w najlepsze. Szybko. Szybko. Szybko! Ale ja wysiadam. 

Na chwilę.







Lubię wiosnę.

Lubię jak przyroda budzi się do życia.

Lubię tych wszystkich ludzi, którzy nagle zalewają plażę i deptak.

Lubię coraz cieplejsze dni, które tylko kuszą, by na chwilę oderwać się od komputera i wyjść z domu.

Ale jednocześnie wiosną nie mam już wymówek, że ciemno. Że zimno. Że w sumie zima jest od czytania książek i leżenia pod kocem. Wiosną czuję, że MUSZĘ coś robić. I co roku, na wiosnę, kilka chwil mi zajmuje "przestawienie się". Nie muszę niczego robić. Ale CHCĘ.





Chcę znaleźć czas i na książki.

I siatkówkę.

I spacery.

I znajomych.

I bloga.

I robienie zdjęć.

I zdrowe posiłki.

I na czekoladę, oczywiście.


Miłego weekendu. :) 

4 komentarze:

  1. Kurde, a może to przez ten brak czekolady masz za mało endorfin? :P
    Wypas zdjęcia :> Ten ptak wygląda jakby stał na bramce w jakimś klubie XD
    No i proszę mi się nie dołować, głowa do góry, uśmiech, ... do przodu :v i gites :P

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie ostatni tydzień tez nie należał do najlepszych zaczęło się od poprzedniej soboty wstałam z bardzo silnym bólem gardła w niedzielę doszedł kaszel i katar , musiałam chociaż trochę się podleczyć żeby chodzić na zajęcia , z trudem opanowałam sytuację( pomogły witaminy inhalacja i duża ilość herbaty z cytryną ) i codziennie jeździłam na uczelnie .Nie było to łatwe w nocy ie mogłam spać a wstawałam około 6 , wieczorem po powrocie do domu marzyłam tylko o pójściu spać.Na szczęście końcówka była już udana mogłam obejrzeć wspaniałe zakończenie sezonu skoków narciarskich i mecz piłki nożnej teraz czekam na siatkówkę :) .Dzisiaj jest piękna wiosenna pogoda , która też poprawia humor .Wysyłam dużą dawkę uśmiechu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że już wszystko dobrze u Ciebie :)
      Bardzo dziękuję!

      Usuń