sobota, 18 marca 2017

"Dlaczego kibicujesz Skrze?"

Nie lubię podziałów. Nie lubię dzielić ludzi na grupy. Nie przepadam za kategoriami. Nie znoszę stereotypów i przyklejania łatek. Uważam, że każdy z nas jest inny, ma własny bagaż doświadczeń, zbiór cech charakteru, wychowywał się w innym środowisku i otoczeniu, a to wszystko stanowi o naszej wyjątkowości i niepowtarzalności. Jednocześnie ma to ogromny wpływ na to, kim jesteśmy, jacy jesteśmy, co lubimy i... (biorąc pod uwagę kibiców) jakiemu klubowi kibicujemy. A każdy ma prawo kibicować komu tylko zechce. Prawda?


Jako kibic pewnie spotykasz się z pytaniem o to komu kibicujesz i dlaczego. To jedno z tych standardowych pytań, które pada gdy poznaje się nową osobę. Jak to jest u mnie? Mówiąc, że kibicuję LOTOSowi Trefl Gdańsk spotykam się ze zrozumieniem - to twoje okolice, studiujesz w Trójmieście więc to w sumie normalne, że kibicujesz lokalnej ekipie. Jednak dodając, że kibicuję również PGE Skrze Bełchatów już nie zawsze to zrozumienie się pojawia. No bo jak to? I wtedy pada kolejne pytanie: A jak te dwie drużyny ze sobą grają, to za kim jesteś? A no jednak bardziej jestem za ekipą z Bełchatowa. DLACZEGO? Bo chyba nie miałam wyboru. Tak wyszło.

W tytule wpisu pojawiło się pytanie "Dlaczego kibicujesz Skrze", bo takie pytania często słyszę i łatwo będzie mi się do niego odnieść w dalszej części wpisu. Jednak zamiast zespołu z Bełchatowa można podstawić każdą inną ekipę, by odnieść się do własnych doświadczeń, do "swojego podwórka". 

Na to jakiemu klubowi kibicujemy wpływa wiele czynników. "Wybór" klubu to nie jest zakup samochodu. Dobra marka, super barwy, jest najlepszy - biorę go. Nie, to tak nie działa. To trochę jak w miłości - a nie da się przecież kogoś pokochać na zawołanie. Musi być to "coś". Ale na początku trzeba się poznać. Logiczne. A o poznaniu się decyduje często przypadek. I tak było u mnie. 

Jak chyba większość kibiców rozpoczęłam przygodę z siatkówką od zmagań reprezentacyjnych. Po Mistrzostwach Świata w 2010 roku bardzo brakowało mi tej dyscypliny. I wtedy poznałam Plus Ligę. Nasze pierwsze spotkanie nie należało do udanych. Oglądałam mecz i nieee. No przecież ja tu nikogo nie znam. Nie wiem komu kibicować. Co to w ogóle ma być? Jednak dałam jej jeszcze jedną szansę i los chciał, że wtedy grała PGE Skra Bełchatów. Mariusz Wlazły, Bartosz Kurek, Michał Winiarski, Daniel Pliński... tak, to moi zawodnicy! Nie pamiętam czy mecz był wygrany, ale wtedy zaczęłam interesować się ligowymi rozrywkami. Oglądałam inne kluby i wyszukiwałam w nich pozostałych zawodników, których kojarzyłam z reprezentacji. Ale najbardziej ciągnęło mnie do klubu z Bełchatowa. Chociaż wtedy ich zadeklarowanym kibicem jeszcze nie byłam.

Przełomowym momentem był mecz bełchatowian w Lidze Mistrzów z Zenitem Kazań. Pamiętam, że w czasie meczu musiałam iść do kościoła (środa popielcowa?) i przez pół mszy płakałam, że nie mogę tego spotkania obejrzeć. (To normalne, co nie? Przecież każda nastolatka płacze w kościele, bo nie może oglądać meczu.) Po powrocie do domu włączyłam mecz, który akurat Skra wygrała i rozpoczynał się tak zwany "złoty set". Set przegrany. PGE Skra odpadła z rozgrywek. Ja... ja zostałam do dziś. Były wzloty i upadki, ale czuję się emocjonalnie związana z tym klubem. 

Z gdańską drużyną było inaczej. Zaczęłam jeździć na mecze do Ergo Areny i kibicowanie drużynie gospodarzy stało się dla mnie normą. Czymś naturalnym. Od trzech sezonów jestem praktycznie na każdym meczu i dzięki temu jeszcze bardziej związałam się z klubem. Noszę go w swoim żółto-czarnym sercu, ale... jednak gdańszczanie byli tymi drugimi. Tak do tej pory zostało. O ten jeden punkcik wyżej w mojej klasyfikacji jest drużyna z Bełchatowa. Nie wstydzę się tego, bo nie mam ku temu żadnych powodów. Mogę kibicować komu tylko zechcę. Jak każdy z nas.


Dlaczego kibicuję Skrze? Bo ten zespół poznałam najlepiej, a o jego poznaniu zadecydował przypadek. Następnie była "reprezentacyjna przeszłość" i bolesna porażka. U innych może to być patriotyzm lokalny - kibicują zespołowi z Kielc, bo stamtąd pochodzą. Ktoś inny może kibicować AZSowi Częstochowa, bo temu klubowi kibicuje się w jego domu od małego. Jeszcze inni mogą kibicować Asseco Resovii, bo tam grał ich ulubionych gracz - Krzysztof Ignaczak i tak już zostało. Jeszcze ktoś inny będzie kibicować ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle, bo akurat Plus Ligę ogląda od niedawna i ta drużyna najbardziej mu się podoba. 

I to wszystko jest w porządku. 

Nie ważne komu kibicujesz. Nie ważne jest to, z jakich powodów zacząłeś kibicować. Nie ważne, czy jeździsz na mecze. Nie ważne, czy na halę masz 3 czy 300 km. Nie ważne, czy masz klubową koszulkę w szafie. 

Ważne jest to, jakie barwy masz w sercu i jak kibicujesz. I ważne jest to, jak odnosisz się do innych kibiców - zarówno twojego, jak i pozostałych klubów. Ważna jest duma z własnych barw, ale i szacunek do innych. 

Jak przyjeżdża Asseco Resovia Rzeszów na mecz do Gdańska to dla mnie logiczne jest, że pojawią się także jej kibice. I chociaż ja kibicuję gospodarzom, bo to jest mój klub, to nie będę przecież rzucać przykrych słów w kierunku dziewczyn w koszulkach rzeszowskiego klubu. Przecież ich nie znam! Nie wiem kim są. Mogą kibicować komu chcą. Tak długo, jak będą szanować mnie i mój klub, tak długo mogą liczyć na szacunek z mojej strony. 

I nie. Nie mówię, że wszyscy mamy się kochać. Tak się nie da. Zawsze będzie klub, któremu kibicujemy bardziej i ten, który będzie nam wrogi. Kibicowskie docinki, żarciki, przekrzykiwanie na meczach... Nie ma problemu. Jednak jakiś szacunek... To tak niewiele, a dużo może zmienić. 

Dlaczego kibicuję Skrze? 

Tak wyszło. 

Tak wybrał los i serducho. Ja chyba nie miałam wyboru. 

Ale to ja decyduję o tym, jak będę kibicować. 

Gdzie będę kibicować. 

Dlaczego będę kibicować. 

Jak będę odnosić się do kibiców innych drużyn. 

To już jest MÓJ wybór. 

I każdego z nas. 

8 komentarzy:

  1. Można też kibicować siatkówce i emocjom w każdym meczu, nawet miedzy pierwszą a ostatnią drużyną w tabeli. :P
    Największa magia jest jak wszyscy kibice łączą się i razem kibicują Reprezentacji <3 A najgorzej wtedy jak powstają kibice sukcesu. :P Ale to już chyba inny temat. xD

    Btw, prawda, że jak kiedyś wydasz książkę, to pierwszy egzemplarz dla mnie, z autografem? :P
    Niebieskie krzesełka, barierki do podpierania <3 (:v) -> Foto w Tauron Arenie? :D

    #AGH! <3 :v

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że można. Ale trochę inne są emocje, jak kibicujesz "swojej" drużynie, a dwóm "obcym" :)
      Kibice sukcesu to faktycznie osobny i rozległy temat. Ale czy najgorzej? Część z tych osób, które pojawiły się dzięki sukcesowi prawdopodobnie zostaną na dłużej... :)

      Prawda :D
      To środkowe w sklejce? Tak :D

      Usuń
  2. Przypomniałam sobie moje początki, aww <3
    Ale ten czas szybciutko płynie! Zaczynałam bardzo podobnie, bo od Reprezentacji, ale ciut wcześniej ;) Magiczne to chwile i zawsze blisko serduszka; ta pierwsza zapamiętana wielka impreza i ci siatkarze, te "nasze" pierwsze drużyny ♥

    Plusliga ma swoje prawa; tutaj kibicujemy swoim ukochanym barwom, którym jesteśmy wierni po grób, ale piękne jest to, że potrafimy się zjednoczyć na reprezentacji. Sama kiedyś zdzierałam gardło ramię w ramię z Resoviakiem w AA, mimo że na co dzień pewnie nie bylibyśmy dla siebie aż tak wylewni, haha ;) Ważne, by zawsze pamiętać o tym szacunku, o którym piszesz, to kwintesencja siatkówki :)

    #goSkra ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem fajnie jest sobie tak powspominać ♥

      Dokładnie, nawet jak na co dzień jesteśmy we "wrogich" obozach to warto pamiętać o tym szacunku. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie nam razem zdzierać gardło dla reprezentacji :)

      Usuń
  3. I ja się tu znalazłam :P Jak ja kocham swoje minki :P #najlepiej
    U mnie też zaczęło się od oglądania spotkań reprezentacyjnych i wyszukiwania zawodników, sprawdzania gdzie grają i tak trafiłam na Skrę :) Znane nazwiska mnie przyciągnęły :P wtedy w moim młodym mózgu zrodziła się teza, że skoro grają tam, znani z reprezentacji, bardzo dobrzy gracze, znaczy, ze to musi być silny zespół, więc będę im kibicować :) Prosta dedukcja, nie?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie przygoda z siatkówką zaczęła się podobnie jak u Domi , pamiętam do dzisiaj finałowy mecz MŚ z 2006 roku jak Polska grała z Brazylią , najbardziej zapamiętałam ostatni set potem radość Brazylijczyków z zwycięstwa i Naszych na podium. Wtedy też zobaczyła po raz pierwszy Pana Piotra Gruszkę , który stał się moim ulubiony siatkarzem , gdzie nie pojawiła się o nim informacja wszystko czytałam słuchałam i oglądałam.Plus ligą nie interesowałam się wcale. Na jakiś czas miałam przerwę od siatkówki ( królowały w tamtym czasie u mnie skoki i nożna ), oglądałam pojedyncze mecze. Na dobre do siatkówki wróciłam rok przed MŚ w Polsce wtedy też zainteresowałam się plus ligą i zawodnikami , którzy grają w poszczególnych klubach. Teraz w prawie każdym klubie mam siatkarza , którego lubię a najwięcej jest ich w Skrze potem jest Lotos Zaksa i Politechnika Warszawska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne wspomnienia! Super, że wróciłaś do siatkówki i zaczęłaś się nią jeszcze bardziej interesować. :)

      Usuń