środa, 8 marca 2017

Bez happy end`u. Relacja z meczu LOTOS Trefl Gdańsk - Jastrzębski Węgiel

"Kocham żyć, kocham być, kocham patrzeć na to wszystko,
chociaż czasem było przykro,
nie zamienię tego na inne wspomnienia, bo takich nie ma."

Verba - Tamte dni
 

Mecz LOTOSU Trefla Gdańsk z Jastrzębskim Węglem rozpoczęłam dość wcześnie. Była ładna pogoda, więc zdecydowałam się na spacerek. Idąc niemal swoim najwolniejszym tempem (czyli baaardzo wolno) udałam się na halę. Po drodze minął mnie Bartosz Gawryszewski, a to oznaczało, że do siatkarskiego spotkania zostało jeszcze sporo czasu. Przed Ergo Areną pojawiłam się aż 70 minut przed pierwszym gwizdkiem. Dobra, trochę przydługi ten wstęp, co nie? W każdym razie chciałam powiedzieć o tym, co nieco mnie zaskoczyło. I bardzo spodobało. 










Po wejściu na halę zastałam... ciszę. Nie grała jeszcze muzyka, zespoły nie wybiegły na parkiet, kibiców też była garstka. I ta przejmująca cisza.

Cisza przed burzą. 

Trochę przypominało mi ciszę, jaką często spotyka się nad morzem poza sezonem. Coś magicznego. Polecam! I pustą plażę, i pustą halę. 

Po chwili pojawiła się drużyna Jastrzębskiego Węgla, ktoś włączył muzykę, wbiegł też LOTOS Trefl. I się zaczęło. 

Oczywiście bardzo zależało mi na ciekawym widowisku i zwycięstwie gospodarzy. Jednocześnie chciałam porażki, albo chociaż straty punktu przyjezdnych, bo... bo mamy końcówkę sezonu i nie da się ukryć, każdy spogląda w tabelę. Nie jestem wyjątkiem. Liczę te punkciki, a w czołówce ciasno. Oj ciasno. 







Mecz nie rozpoczął się dobrze dla gdańszczan. Jastrzębski Węgiel szybko zbudował kilka punktów przewagi, głównie dzięki błędom gospodarzy (3:9, 7:14, 9:16). W pewnym momencie LOTOS Trefl zaczął zbliżać się do rywala (15:17), jednak ten nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa. Jastrzębski Węgiel wygrał pierwszą partię 25:20. 

Drugi set to koncert gry LOTOSU Trefla. Gdańszczanie świetnie grali w polu zagrywki i na kontrze. Sporo bronili i stawiali punktowe bloki. Przeciwnicy nie potrafili odpowiedzieć tym samym. Gospodarze wygrali seta do 14!



Z dedykacją dla Domi :) 

Jak myślicie, o czym plotkowali panowie? ;)




Dziesięć minut przerwy nie wpłynęło dobrze na gdańszczan. Dwa asy serwisowe Maćka Muzaja i błędy LOTOSU Trefla spowodowały, że Jastrzębski Węgiel już na początku zbudował sobie przewagę czterech punktów. I przewagę tę utrzymywał przez niemal całego seta. W pewnym momencie zrobiło się gorąco (14:15), ale w kolejnych akcjach ponownie drużyna przyjezdna "uciekła" rywalowi i pewnie wygrała seta, którego asem serwisowym zakończył Marcin Bachmatiuk (18:25).








Czwarty set był zdecydowanie najciekawszy i najbardziej zacięty. Emocje były do samego końca. Do ostatniej piłki. Przez pierwszą część partii prowadzili 1-2 punktami gospodarze, w drugiej części o jedno "oczko" lepsi byli jastrzębianie. W końcówce JW prowadził 22:20. 


I zaraz był remis. 

I meczowa dla gości. 

I remis. 

I meczowa. 

I remis. 

I meczowa. 

I remis. 

I... meczowa. 

I... koniec meczu. 

Jastrzębski Węgiel wygrał czwartego seta 28:26 i cały mecz 3:1. Najlepszym zawodnikiem meczu został rozgrywający ekipy gości - Lukas Kampa. 


Z dedykacją dla @rudyskrzat :) 







Szczerze? Drużyna Jastrzębskiego Węgla tego dnia nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Widziałam w TV ich zdecydowanie lepsze spotkania, gdzie było więcej tej energii i pasji. Spodziewałam się czegoś bardziej "WOW". Ale w żaden sposób nie czułam się rozczarowana. Mecz mógł się podobać, a emocje w czwartym secie sięgały zenitu! 

Widać, że jastrzębianie tworzą fajną, zgraną ekipę. Bardzo miło było ponownie zobaczyć Sebastiana Schwarza, który dołączył niedawno do drużyny przyjezdnych. Gracze Jastrzębskiego Węgla kilkukrotnie popisywali się nietuzinkowymi zagraniami. Świetnie zachowali się także po meczu, kiedy to hmmm... zaśpiewali (?) dla swoich kibiców. Sympatyczny obrazek. :) 







Po meczu podeszłam po zdjęcie jedynie do Salvadora Hidalgo Olivy, który okazał się mieć świetne podejście do kibiców. I tak, jak tego dnia nie zaimponował mi swoją grą na parkiecie, tak zrobił na mnie ogromne wrażenie właśnie tą otwartością i bardzo sympatycznym stylem bycia.

Z dedykacją dla Izy :) 
Mile spędziłam czas w Ergo Arenie, na jednym z ostatnich (!) meczów w tym sezonie. Jednocześnie był to jeden z niewielu (może nawet pierwszy?) meczów, z którego chciałam jak najszybciej (z własnej woli!) wyjść. Halę opuściłam ze łzami w oczach. Było mi przykro. Bardzo, bardzo, bardzo przykro. Po prostu.

A wiecie co było najgorsze? Najgorsze było to, że po powrocie do mieszkania w ramach pocieszenia nie mogłam zjeść czekolady. Jak pech, to pech. 

Mam nadzieję, że kolejny mecz, na którym będę miała okazję się pojawić zakończy się dla mnie bardziej szczęśliwie. ;) Już w najbliższą sobotę jadę do Olsztyna na mecz miejscowej drużyny z PGE Skrą Bełchatów. W Uranii jeszcze nie byłam, także szykuje się kolejne nowe doświadczenie. Relacja oczywiście pojawi się na blogu, postaram się także pokazać jak najwięcej na Snapchacie i odzywać jak najczęściej na Twitterze. Zapraszam do obserwowania ♥ -> volleyoann 

Pozdrawiam! :)

PS. Od meczu z Radomiem mam jakieś problemy z aparatem i zdjęcia są jakie są... Jeśli macie ochotę to możecie składać zamówienia na zdjęcia z meczu Indykpol AZS Olsztyn - PGE Skra Bełchatów. Nie gwarantuję, że coś wyjdzie, ale przynajmniej będę miała jeszcze większą motywację, żeby jednak dogadać się z Nikonem i coś pofotografować. ;) 

12 komentarzy:

  1. Wstęp wcale nie jest za długi poczytała bym jeszcze więcej . Gdyby koło mnie przechodził któryś siatkarz nie wiedziała bym co zrobić podejść i grzecznie poprosić o autograf/zdjęcie czy z wielkim uśmiechem pójść na halę i czekać na wykonanie zadania zdobycia autografu po zakończeniu meczu:) Zdjęcie z olivą według mnie nadaje się do wywołania i wstawienia w ramkę lub schowania do albumu jest bardzo bardzo ładne ;) Co do czekolady sama zrobiłaś sobie przerwę na nią ale spokojnie marzec szybko minie i w kwietniu będziesz mogła zjeść tyle tabliczek ile będziesz chciała ;) Nie siedzę w fotografii tak jak Ty ale dla mnie każda fotorelacja jest bardzo dobra , nie mam do czego się przyczepić i zawsze z wielkim uśmiech oglądam zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat Bartek jechał samochodem, więc takiego problemu nie miałam, haha :D
      Zdjęcie na pewno wywołam, tak jak wszystkie inne :)
      Dziękuję, bardzo miło mi to słyszeć ♥

      Usuń
  2. Hej no, nie gadaj mi tu głupot, zdjęcia piękne jak zwykle! ❤
    Jak tak bardzo chcesz wiedzieć, to tam panowie mówili... XD Oliva: patrz na tę dziewczynę w 6 rzędzie (siedzisz w 6, czy pomyliłam? :p jak się mylę, to wstaw swój xd) chcę z nią selfie po meczu! :D De Rocco: łaaał, ja też, ja też!
    No iii superowe to selfie :p
    Szkoda, że nie było tb :( mi tam chyba relacja tekstowa wariowała i punkty malały, chyba, że były jakies czelendże? XD
    Czekam na snapy!!! :) no i życzę, żebyś pobiła swoją galerię Skry z Gdańska :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha xD
      Dzięki ♥
      Też żałuję... A co do wideoweryfikacji to były na pewno, ale nie pamiętam czy były zmieniane decyzje. Chyba tak. :)

      Usuń
  3. Dla mnie bohater meczu był tylko jeden i stanowczo powinien pomyśleć o sponsoringu Blendamed. Salvador obdarował uśmiechami całą Ergo Arene. Może i nie był to mecz jego życia, ale energii jaką z siebie wydziela powinno zazdrościć mu samo PGE.
    A co do zdjęć... Stanowczo za dobrze Ci wychodzą, widzisz te kocie łapki pana Schwarza? Stanowczo za dobrze łapiesz ostrość :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaa, piękne porównania! ♥
      Nigdy nie jest na tyle dobrze, żeby nie mogło być lepiej :D I właśnie z tą ostrością coś jest nie tak. Zwłaszcza ostatnio. Po sezonie będę musiała chyba oddać obiektyw i aparat do przeglądu :/

      Usuń
  4. Problemy z aparatem?? Co konkretnie sie dzieje???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że wolniej chodzi autofocus, gorzej ostrzy i aparat jest głośniejszy niż zwykle. Nie wiem na ile to moja "zasługa", a na ile faktycznie coś tam się niedobrego dzieje :(

      Usuń
  5. Od zawsze mam sentyment do JW, ale tutaj także patrzyłam w tabelę i liczyłam punkciki, więc chciałam, żeby Lotos coś więcej ugrał. Szkoda, że się nie udało, ale dopóki piłka w grze i takie tam ;) Oliva! Człowiek orkiestra, bardzo chciałabym go spotkać, moje must have na liście siatkarskiej :D
    PS : Pamiętaj o Władeczku dla mnie i SuperMario :) Udanego wyjazdu! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, do końca fazy zasadniczej jeszcze troszkę czasu została, piłka dalej w grze ;)
      Polecam użytkownika, hahah! :D
      Dziękuję <3 A o panach MW i WW pamiętałam, i pamiętam cały czas. Mam nadzieję, że jakieś zdjęcie wyszło.. :)

      Usuń
  6. Żałuję, że nie było mnie na tym spotkaniu :( I szkoda, że LOTOS nawet punktu nie "urwał" JW :(
    Dziękuję za dedykację :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No szkoda, bo okazja ku temu była :/
      Proszę bardzo ♥

      Usuń