środa, 30 sierpnia 2017

Relacja: Siatkówka na stadionie - otwarcie ME 2017

"Możesz iść
A szybciej niż niejeden chciałby biec
Możesz tak,
A tak po prostu znów zapomnieć się
Nowy dzień
Zawsze daje nowe życie"
Feel - Pokaż na co Cię stać

Wiecie jak smakuje szczęście? Jak gorąca herbata wypita po 1 w nocy, po pełnym wrażeń dniu i w gronie najbliższych Ci osób. Ostatnio próbowałam. Polecam. 

PRZED MECZEM

Warszawska przygoda rozpoczęła się dla mnie w czwartek o godzinie 3:45. Przyzwyczajona jestem do wstawania jakieś sześć godzin później i na początku było trudno... Ale organizm obudził się i wkroczył na najwyższe obroty, jak tylko uświadomił sobie, co jest powodem tak szybkiego dzwonienia budzika. Dalej był bieg na pierwszy pociąg, przesiadka i spokojna dalsza podróż aż do Warszawy Centralnej. 

Z siostrą poszłyśmy do McDonald`s na herbatę/kawę. Popijając nasze "źródła mocy" z samego rana czekałyśmy na Patrycję, która miała do nas dołączyć pół godziny później. Tylko... zawędrowała do innego maca. Poszłyśmy ją poszukać. Trafiłyśmy do maca, ale wciąż nie tego właściwego. Ale, ale! My prędzej czy później zawsze się odnajdujemy! Jeszcze przed 10 udałyśmy się na miasto. 

Jedna miła pani podsunęła nam pomysł kupna dobowego biletu, który okazał się strzałem w 10 i został wykorzystany co do minuty (dosłownie!). Dziękujemy! 

Pierwsza jazda metrem zaliczona, a i do warszawskiej syrenki nareszcie trafiłam. #sukces Grzecznie poczekałyśmy na swoją kolej, dalej była krótka sesja, wspólne selfie, pomoc innym turystom w zrobieniu zdjęcia i spacer wzdłuż Wisły. PGE Narodowy również został obfotografowany, kibice i inni turyści/mieszkańcy pozdrowieni, a uśmiechy zostały rozdane. 

Koło południa znowu stawiłyśmy się na dworcu, gdzie wkrótce dołączyli do nas kolejni kibice-turyści: Dominika, Iza, Przemek i Kasia. Po zjedzonym obiedzie poszłyśmy z Kasią odebrać urodzinowy prezent dla Bartosza Kurka, a następnie z dziewczynami udałyśmy się na poszukiwania naszego lokum, gdzie miałyśmy odpocząć po meczowych emocjach. 

Po godzinie 16, ubrane już w biało-czerwone koszulki i z biletami w rękach, udałyśmy się w kierunku stadionu...  
MECZ

Dotarcie na PGE Narodowy nie było większym wyzwaniem - wystarczyło iść tam gdzie wszyscy. Wiecie, uwielbiam to... Uwielbiam widok biało-czerwonej fali kibiców na ulicy. Ludzi wesołych, uśmiechniętych, nie mogących doczekać się sportowych emocji. Tak, jak moja introwertyczna dusza nie przepada za tłumem, tak w tej "fali" czuje się jak ryba w wodzie.

Zanim weszliśmy na stadion to zaopatrzyłyśmy się w biało-czerwone wianki. Nie zabrakło również mini sesji przed samym stadionem. #selfie #wszędzieselfie

Nie pozostało nic innego, jak tylko przejść przez ostatnią bramkę i odkryć wnętrze PGE Narodowego...

Byłam trzy lata temu na otwarciu Mistrzostw Świata i wiedziałam czego się mogę spodziewać, ale po wejściu na stadion było i tak jedno wielkie WOW.  
Jeszcze pusty stadion robił niesamowite wrażenie. Ale z każdą kolejną minutą trybuny coraz bardziej się zapełniały. Pan Magiera co rusz witał nowych kibiców, a tajemniczy głos odliczał ostatnie minuty do rozpoczęcia ceremonii otwarcia. W pewnym momencie dotarło do mnie, że jestem na kolejnym wielkim wydarzeniu dla polskiej siatkówki i mam u swego boku najwspanialszych ludzi na świecie... Poczułam się wtedy jak najszczęśliwsze dziecko pod słońcem! Nie mogłam przestać się uśmiechać... To była pełnia szczęścia. I dopiero początek!

Punkt 18:30 rozpoczęła się ceremonia. Nie obyło się bez występu artystycznego, którego motywem przewodnim był kosmos. I tak... TO BYŁ KOSMOS. Wraz z ponad 65 000 kibiców odleciałam i... i się zaczęło.

Na scenie pojawił się zespół Feel, który zagrał "Pokaż na co Cię stać". Wystąpił również Perfect oraz bracia Cugowscy wraz z ojcem, którzy zaprezentowali oficjalny hymn Mistrzostw Europy 2017. Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej oraz Prezes CEV przywitali zgromadzonych na stadionie kibiców i oficjalnie otworzyli mistrzostwa. 


Chwilę po ceremonii otwarcia na boisko wbiegli siatkarze reprezentacji Serbii oraz Polski. Rozpoczęła się rozgrzewka i odliczanie ostatnich minut do pierwszego gwizdka sędziego.

W między czasie wdrapałam się na sam szczyt PGE Narodowego, skąd widok był niesamowity! Przywitałam się również z Olą, z którą zrobiłyśmy szybką sesję, a także z Agatą. Chwilę później wybrzmiały pierwsze takty TEGO utworu. 

"Zawsze tam gdzie Ty" to piękna piosenka i Lady Pank świetnie ją gra. Ale to wykonanie polskich kibiców jest moim ulubionym. Ponad 65 000 gardeł i ciary na całym ciele. Łezka kręcąca się w oku. Jedyne i niepowtarzalne uczucie.

Kilka sekund na złapanie oddechu i ochłonięcie.

I kolejne BUM.

Czas na hymny.

I znów. 

Ponad 65 000 gardeł i ciary na całym ciele. Łezka kręcąca się w oku. Jedyne i niepowtarzalne uczucie. 

TO TRZEBA PRZEŻYĆ. 

TEGO UCZUCIA NIE OPISZĄ ŻADNE SŁOWA. NAPRAWDĘ! Wiem co mówię, wiele razy próbowałam opisać to, co dzieje się w serduchu, gdy hala milknie, by za moment zaśpiewać hymn narodowy. Nie potrafię. 

POOOLSKAAA BIAŁO-CZEEERWOONII

RAAAZ, DWAAA, TRZY! 

BARTEK KUREK BARTEK *klask klask*

"MÓÓÓJ JEST TEN KAWAŁEK PODŁOGI" 

❤❤❤

#LokowanieProduktu ♡ Zapraszamy na Wkręcone w siatkę 
#MyTeam #DreamTeam 💗

Jak się potoczył i zakończył mecz wszyscy wiemy. Niestety, Biało-Czerwoni przegrali w trzech setach. Nie ukrywam, było mi przez to przykro. Dzielnie kibicowałyśmy, dawałyśmy z siebie wszystko, nawet do naszego śpiewania "Bartek Kurek Bartek" dołączyło kilku kibiców! Do ostatniej piłki wierzyłam, że my to wygramy. Ale tak się nie stało.

Nie mam w zwyczaju oceniać żadnej z drużyn czy poszczególnych graczy po jednym meczu, więc i tym razem tego nie zrobię. Na podsumowania turnieju i całego sezonu jeszcze przyjdzie czas. Tego dnia lepsza była od nas reprezentacja Serbii, gratulacje! Ale turniej cały czas trwa, także #GoPoland! 

Opuszczenie stadionu było bardzo trudne, bowiem oznaczało zakończenie kolejnej niesamowitej siatkarskiej przygody. Bo chociaż wynik nie był taki, na jaki wszyscy liczyliśmy, to jednak bawiłam się świetnie. Od pierwszej do ostatniej piłki (i w sumie jeszcze długo przed, i długo po niej) atmosfera była GENIALNA. Cała otoczka i organizacja stała na najwyższym poziomie. Wszystko było absolutnie wspaniałe. Zabrakło jedynie tej wisienki na okazałym torcie. 
#sisterspower ❤
PO MECZU

Około 23 opuściliśmy PGE Narodowy, na którym spędziliśmy jakieś 6 godzin. Rozdzieliliśmy się na dwie grupki i udaliśmy się do swoich hoteli. (Co okazało się nie być wcale takim prostym zadaniem. Halo, ta Warszawa jest czasem taka nieintuicyjna. I przystanki ma takie pochowane. A most Poniatowskiego nigdy chyba nie przestanie mnie prześladować.)

Muszę przyznać, że gorąca herbata po godzinie 1 w nocy i mega długim dniu smakuje wyśmienicie. Tętno zostało uspokojone, adrenalina zaczęła opuszczać ciało, prysznic i... zamiast ploteczek przez pół nocy padłyśmy. Wszystkie. Cóż, organizmu nie oszukasz.

Obudziłyśmy się o 8:30, wymeldowałyśmy się i mając bilet dobowy ważny do godziny 10:03 udałyśmy się nad Wisłę. O godzinie 10:02 wyszłyśmy z autobusu i z widokiem na PGE Narodowy zjadłyśmy śniadanko. Mogłabym tak codziennie.

Na sam koniec zaserwowałyśmy sobie jeszcze spacer przez Warszawę (kto by pomyślał, że w parku mogą być schody. Duuużo, kurde, schodów) i coś słodkiego.

Po godzinie 13 nadszedł ten przykry czas pożegnań. Wsiadłyśmy w pociąg i zostawiłyśmy Warszawę za sobą.



"Zamykam oczy i w swoim pokoju kontempluje.
Doceniam to, co czuję,
Szczęściem koloruję,
Za każdą chwilę wszystkim przyjaciołom, szczerze dziękuję."
Mesajah - Szukając Szczęścia ft. Kamil Bednarek

Kolejna siatkarska przygoda dobiegła końca. Szybko. Zdecydowanie za szybko. Zresztą jak zawsze. Możesz wyczekiwać i odliczać te wszystkie miesiące, tygodnie i dni do wyjazdu, a gdy nadchodzi TEN czas to... bum, już po wszystkim. Trochę nie fair. 

Mecz, mimo że przegrany, był pełen emocji. Pościgów. Wyrównanej walki. Zwrotów akcji. 

Trybuny wypełnione. Biało-czerwone. Reagujące na boiskowe wydarzenia. Wesołe. 

Atmosfera niesamowita. Kosmiczna. Mistrzowska wręcz. 

I oni. Moi znajomi. Rodzina. Z różnych stron Polski. Odmienne charaktery. Ale wspólna pasja, która nas połączyła i zebrała na PGE Narodowym w Warszawie. Nati, Pata, Domi, Iza, Przemek, Kasia, Ola, Agata - pozdrawiam Was serdecznie! Jesteście wspaniali! DZIĘKUJĘ! Bez was nie byłoby tak majestatycznie! I do zobaczenia ❤
Pozdrawiam też Mariolę i Dominikę, z którymi niestety nie udało się spotkać, bo mój telefon nie wytrzymał tych emocji. Ale mam nadzieję, że wkrótce spotkamy się na któreś z hal! :) 

Na stadionie zdarłam trochę gardło i dzielnie kibicowałam. Teraz, chociaż już przed TV, oglądam i kibicuję z nie mniejszym zaangażowaniem. 

Wierzę w Was, panowie! 

#GoPoland! 

12 komentarzy:

  1. Racja Hymn od śpiewany przez Polskich kibiców jest rzeczą bezcenna nie do opisania. Nawet jak się jest na kilku meczach to za każdym razem emocje są takie jakby to był pierwszy raz.
    Cudowne jest to ze po meczu siatkówki ludzie potrafią wrócić do domów spokojnie bez żadnych zamieszek.
    A tłumy po meczu pod stadionem były prawie jak na Jasnej Górze :P hehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, za każdym razem ciary na całym ciele i ogromna duma w sercu :)
      Hahaha, no coś w tym jest! Ale nawet po przegranym meczu tłum pod stadionem był wesoły i było bardzo miło, grzecznie... ;)

      Usuń
  2. Tego wyjazdu ,pobytu na Narodowym i meczu chyba nigdy nie zapomnę.Po przyjeździe do Warszawy miałam zwiedzać a wyszło zupełnie coś innego.Od 12 do 17 bawiłam się z córkami siostry ciotecznej u której nocowałam.Dziewczynki nie chciały mnie wypuścić ale jakoś udało mi się je przekonać :). Również ze mną na stadion szło mnóstwo ludzi pomimo ,że ceremonia otwarcia już trwała.Gdy dotarłam pod bramę stadionu bracia Cugowscy wraz z Ojcem kończyli śpiewać hymn mistrzostw.Podczas hymnu Narodowego powstrzymywałam drżenie rąk , na szczęście potem wszystko było dobrze , dopingowanie i śpiewanie z resztą kibiców.Pomimo przegranego meczu nie chciałam opuszczać stadionu dzięki temu mogłam porozmawiać z Tobą i resztą chociaż przez te 20-30 minut.Jak dla mnie było to stanowczo za krótko:)ale każdy był zmęczony i musiał wrócić na nocleg.Padłam około 24.30 ( wcześniej zjadłam kolację,wypiłam herbatę i porozmawiałam z siostrą i jej mężem o meczu).Następny dzień zaczęłam kilka minut przed 8 po śniadaniu i pożegnaniu zabrałam swoje rzeczy od siostry i ruszyłam do centrum ,o 9.50 będąc w pociągu mijałam Pałac Kultury a chwilę potem Narodowy. W domu byłam po 13.
    Również dziękuję Tobie jak i reszcie za chwilę rozmowy ,za to ,że mogliśmy się wszyscy pierwszy raz spotkać.Mam nadzieję ,że nie było to nasze ostatnie spotkanie w takim gronie i jeszcze kiedyś je powtórzymy:)
    Pozdrawiam wszystkich i tak samo jak Ty kibicuję naszym w domowym zaciszu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jeszcze będzie okazja, żeby razem się spotkać, porozmawiać, pokibicować...! :D Super, że jednak udało Ci się przyjechać do Warszawy na ten mecz i mogłyśmy się spotkać :)

      Usuń
  3. Cudna relacja ❤ Fajowsko było się spotkać znowu i to na czymś takim *.* Aleee zleciało za szybko :( Ja tu już czuję głód hali i tych emocji :v W tym przypadku to wszystko wokół wynagrodziło mi wynik, ceremonia petarda ❤ Chociaż na mnie już wrażenie robi nawet samo "Zawsze tam gdzie Ty" ;P I hymn! to dopiero jest miazga. (Wiem, Tobie tego mówić nie muszę ;D)
    Pani obok Przemka miała bekę z tego selfie XD Ciekawe czemu ;o
    Noo, to mam nadzieję, że niedługo znowu się spotkamy? ❤❤❤ Milion serduszek z pozdrowieniami! ❤❤❤ :D
    No i dalej kurde #goPoland! Kiedyś będzie dobrze :( Prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤
      Też mi już brakuje hali i meczów, dlatego teraz wyczekuję z niecierpliwością tego sezonu ligowego...
      Mówić nie musisz, ale zawsze fajnie wiedzieć, że i innym to się mega podobało! Bo to było coś naprawdę WOW. Zawsze jest!
      Hahaha, widziałam! Rozśmieszała mnie ta pani, nie mogłam się skupić na pięknym pozowaniu XD
      Nie wiem kiedy... Teraz Ty wpadaj do Trójmiasta, zapraszam ❤

      Będzie :)

      Usuń
    2. Trzeba się wybrać na sparingi jakieś, właśnie AGieH grał ostatnio xD
      No jak na kimś to wrażenia nie robi, to ten ktoś jest... dziwny :D
      Ehh, musisz tak daleko mieszkać? :( :P

      Usuń
    3. Moi coś grają, ale na razie za daleko wszystko :(
      A Ty musisz? xd

      Usuń
  4. Ja przeszłam obok tego meczu.. i ogólnie Mistrzostw całkowicie obok, ale najważniejsze jest, że Wam wyjazd się udał! Przepiękne zdjęcia. Samych takich fajnych wspomnień :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytając, poczułam, że znów jestem w Warszawie. Przez głowę przeleciały mi tysiące fotografii, rozmów, uśmiechów .. Niesamowity czas w gronie niesamowitych ludzi <3 Stadion mnie oczarował, nie spodziewałam się, że będzie to moja kolejna siatkarska miłość, a tu proszę, już się zastanawiam, kiedy następnym razem zorganizują tam meczos xD Biało-czerwona fala jest najlepsza na wszelkie smutki, podziałała i na moje! TEGO MI BYŁO TRZEBA! ;*

    Dziękuję, było MAJESTATYCZNIE! <3

    PS : Bartek Kurek Bartek *klask klask* :D
    PS 2 : Zakochałam się w tej relacji! + ja chyba wyszłam z formy, poczułam, że moja przy Twojej jest strasznie słaba, hahaha xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo czytając Twoją relację albo przeglądając te wszystkie zdjęcia... Wspaniały czas i najlepsi ludzie na świecie ❤
      Kolejny meczos na Narodowym też jest nasz! Ale do tego czasu i jakieś hale możemy odwiedzić... :D

      ❤❤❤

      Hahahaa, Bartek lubi to! :D

      No co Ty? :o To ja czytając Twoją relację starałam się Ci chociaż troszkę dorównać! Formę masz cały czas mistrzowską ❤

      Usuń