czwartek, 8 grudnia 2016

Debiut na koszykówce i mecz Plus Ligi z Łuczniczką - relacja

Zawsze w grudniu, wraz z końcem roku, biorę się za podsumowanie tego, co wydarzyło się przez ostatnie 12 miesięcy. Mam swoją Bucket List, do której od czasu do czasu wracam, by zaznaczyć kolejne spełnione marzenie, albo z nadzieją, że pomoże mi się zmotywować gdy naprawdę tego potrzebuję. Kilka dni temu ponownie ją przeglądałam, zastanawiając się, co jeszcze mogę zrobić w tym roku. Padło na mecz koszykówki. 


Nie znam się na tym sporcie. Oglądam bardzo rzadko, pobieżnie znam zasady, o ploteczkach ze świata basketu też ze mną nie porozmawiacie. Ale bardzo chciałam zobaczyć, jak to jest na żywo. Jak reagują kibice i jaka atmosfera panuje na trybunach. Jak zachowują się zawodnicy i na ile dynamiczna jest to dyscyplina. Mecze oglądane prosto z trybun mimo wszystko różnią się od tego, co widzimy w TV. Będąc na hali jesteśmy niemal w samym centrum wydarzeń, nieraz mając grających zawodników na wyciągnięcie ręki. To jest... fascynujące.





Przeglądając Facebooka mignęła mi gdzieś informacja, że w niedzielę w południe ma być rozgrywany mecz koszykówki pomiędzy miejscowym Treflem Sopot a Miastem Szkła Krosno. Co prawda byłam (i dalej jestem) chora, ale akurat zostałam na weekend w Trójmieście, a na godzinę 16 wybierałam się do Ergo Areny na mecz siatkówki. Dlaczego by nie pójść najpierw na koszykówkę, a później bezpośrednio udać się na siatkarskie spotkanie? Nie znalazłam dobrego argumentu za tym, żeby nie iść. To mogła być ostatnia taka okazja w tym roku, a z okazji trzeba korzystać! ;) 







Mecz odbywał się w sopockiej hali 100-lecia, w której w tym sezonie jestem równie często, co w Ergo Arenie. Na trybunach pojawiłam się równo z pierwszym gwizdkiem sędziego (kto by pomyślał, że mogą być takie długie kolejki przy kasie?). Miejsce w trzecim rzędzie? Oj tak, ma swoje niewątpliwe plusy. Ale w przyszłości (tak! planuję się jeszcze kiedyś wybrać) będę wybierała miejsca raczej kilka rzędów wyżej. 

O grze oczywiście nic Wam ciekawego nie powiem, totalnie się na tym nie znam. Ale było... fajnie. Podobało mi się, chociaż to zupełnie inne emocje, niż na siatkówce albo piłce nożnej. Jeśli miałabym porównać do innej dyscypliny to najbardziej pasowałaby mi piłka ręczna. Obie dyscypliny są bardzo dynamiczne i kontaktowe. Na hali było głośno, ale szybko można się do tego przyzwyczaić. Przejawów agresji czy czegoś w tym stylu nie zauważyłam. Cieszę się, że miałam okazję pojawić się na meczu koszykówki i myślę, że nie był to ostatni raz. :)






Po meczu koszykówki nadszedł czas na siatkówkę. Był to dla mnie w pewnym sensie szczególny mecz, ponieważ pierwszy raz udało mi się... namówić moją przyjaciółkę na wspólne kibicowanie! #brawoja 

Tego dnia LOTOS Trefl Gdańsk podejmował u siebie drużynę z Bydgoszczy. 







Jak to leciało? 

Mecz rozpoczął się od prowadzenia przyjezdnych, jednak gdańszczanie szybko odrobili straty oraz wyprzedzili przeciwnika. Przez dużą część seta prowadzili 3-4 punktami, a od połowy seta 1-2 "oczkami". Przy stanie 22:21 dla gospodarzy atak zepsuł Damian Schulz, bydgoszczanie popisali się skutecznym blokiem i to oni mieli pierwszą piłkę setową. Jedną z wielu. To znaczy siedmiu. Dokładnie tyle samo okazji do skończenia seta miał LOTOS Trefl. 

Punkt za punkt. Atak za atak. Błąd za błąd.

Wojna nerwów.

36:35 dla gdańszczan!

Błąd. Błąd. Błąd.

Łuczniczka Bydgoszcz wygrywa 38:36.

WOW.

Kolejne trzy partie niestety nie były już tak zacięte. Przeciwnie, raczej dominowała jedna drużyna, która pewnie kończyła kolejne akcje. I był to LOTOS Trefl, który wygrał cały mecz 3:1. Brawo!

LOTOS Trefl Gdańsk - Łuczniczka Bydgoszcz 3:1 
(36:38, 25:18, 25:14, 25:18)
MVP: Dmytro Pashytskyy








Z kibicowskiego serducha
Chyba bałam się tego meczu. Chyba. To dziwne uczucie i ciężko mi jest wytłumaczyć to, co czułam. Ten sezon trochę przypomina mi ten sprzed dwóch lat. Ten, gdy drużynę z Gdańska objął Andrea Anastasi i sprawił, że zespół stał się czarnym koniem rozgrywek. Nikt wtedy nie wiedział czego można się spodziewać po ekipie z Trójmiasta, a ta robiła swoje i wygrywała. Sezon później mniej więcej wiedziałam czego mogę się spodziewać idąc na mecz. LOTOS był zaliczany do "wielkiej czwórki" i z tej roli się wywiązywał.

Teraz jest trochę inaczej. Znowu nie wiem, czego się spodziewać. Dwa sezony kupiłam karnet nie wiedząc, jakie oblicze drużyny będzie mi dane oglądać. Ale kupiłam, bo... kurcze, lubię siatkówkę. Kibicuję tym chłopakom, tej drużynie. I byłam mile zaskakiwana. 

Idąc na ten mecz nareszcie coś sobie "poprzestawiałam" w głowie. Dopiero teraz potrafiłam tak jakby odciąć się od tego, co było przez ostatnie dwa sezony i zweryfikować swoje oczekiwania. 

Drużyna ma potencjał na dobre granie i na pewno chciałabym, aby wygrywała. Żeby walczyła i potrafiła pokazać na parkiecie ten "team spirit". Mecz z Bydgoszczą spełnił moje oczekiwania. 







Z kibicowskiego pamiętnika
Co najbardziej zapamiętałam z tego meczu? Zdjęcia. A dokładnie całą sesję selfie, które robiłam podczas 10-minutowej przerwy. Pewnie nie utkwiłoby mi to tak w pamięci, gdyby nie fakt, że... zdjęć nie było. Nie zapisały się. Ale jestem zdolna, no nie? :)







Dwa mecze w ciągu dnia? Cztery spotkania podczas pięciu dni? Da się zrobić, nawet gdy gardło odmawia posłuszeństwa, a wyjście z domu bez paczki chusteczek (albo dwóch) jest niemożliwe. Niestety w pewnym momencie organizm mówi dość i wczorajsze spotkanie Atomu Trefla musiałam odpuścić. Nie mniej jednak bardzo się cieszę, że miałam okazję być na tylu spotkaniach w ciągu kilku dni. Naprawdę doceniam to, że Trójmiasto daje mi taką możliwość. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie się to nie zmieni... ;) Na pewno nie zmieni się to przed świętami. Ten weekend wolny, ale następny + środa to okazja do kolejnym siatkarskich emocji. 

Czy można uzależnić się od chodzenia na mecze? Jak myślicie? 

7 komentarzy:

  1. Okej, to mam kilka pytań. :P
    Kto wygrał w tego kosza? xD Czy te plusy siedzenia w 3 rzędzie, to te plusy, o których myślę? :v
    Co AA robi pod siatką? :D Czyżby jakaś różnica zdań? :v
    Czy Moustapha (bo to chyba on? xd) przyszedł zaprosić AA no i Ciebie na mecz I ligi? :P Wybierzesz się kiedyś? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Wygrał Trefl Sopot #brawoMy
      2. W moim odczuciu, siedząc blisko boiska łatwiej jest wczuć się w to, co się na nim dzieje. Poza tym z bliska można przyjrzeć się zawodnikom, drobnym gestom, czasami nawet usłyszeć krótkie komunikaty. Ale siedząc kilka rzędów wyżej łatwiej jest objąć wzrokiem całe boisko i można bardziej skupić się na grze. To właśnie miałam na myśli. :)
      3. Taak, delikatna wymiana zdań.
      4. Nie wiem jak z trenerem, mnie nie zaprosił #smutek #nigdyniepójdęnameczIligi

      Usuń
    2. Ale ja Cię zapraszałam :(

      Usuń
  2. Oj można się uzależnić i od tego :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odniosę się do ostatniego pytania tak można uzależnić się od chodzenia na mecze jestem tego przykładem od połowy października do końca listopada co sobotę chodziłam na mecze piłki ręcznej i nożnej i nadal mi się nie znudziło.Za pół roku jak przejdę selekcję będę mogła uczestniczyć jako wolontariuszka w Mistrzostwach Europy w piłce nożnej do 21 lat będzie to jedno z najważniejszych sportowych wydarzeń w moim życiu :) Żeby nie było ,że całkowicie porzuciłam siatkówkę cały czas śledzę wyniki naszych klubów czy to w Plus lidze czy też w Lidze Mistrzów i cały czas trzymam kciuki :) Co do relacji jak zawsze jest bardzo dobra miło się ją czyta ;) Dla odwiedzających bloga i lubiących siatkówkę mogę polecić audio buka nagranego przy współpracy naszych siatkarzy i radia RMF FM Klub Sportowy Koźlątko miło się go słucha a dzieciaki ,które go dostały na pewno są zachwycone :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodzenia w selekcji, oby udało się ją przejść. Będę trzymać kciuki! :)
      Właśnie polecałam już go w VolleyLinkach, na pewno bardzo ciekawa inicjatywa ze strony radia i naszych siatkarzy. ;)
      Dziękuję za miłe słowa! :)

      Usuń