środa, 4 kwietnia 2018

Podsumowanie miesiąca: marzec

"Chciałabym umrzeć z uśmiechem na ustach, 
łzami wzruszenia w oczach i świadomością, że nie zmarnowałam tego życia."
Martyna Senator – Z popiołów
Podsumowując luty pisałam, że marzec zapowiada się meczowo i rodzinnie. I oby ciepło. O ile faktycznie siatkówki i najbliższych miałam pod dostatkiem w minionym miesiącu, o tyle słońca i wiosennej aury bardzo mi brakowało. A że w tym okresie "pozimowym" mój nastrój i zapał odpowiadają pogodzie za oknem to... no chwilami bywało ciężko. Ale! Przecież miałam siatkówkę i bliskich. Nie mogło być źle.

W pierwszy weekend marca odbyła się osiemnastka mojego brata. Tego samego, którego jeszcze niedawno uczyłam chodzić i któremu opowiadałam bajki. Jak te dzieci szybko rosną, prawda? 😏 
Pewnie wiecie, że fanką imprez, tańczenia i tłumów ludzi nie jestem, ale tego dnia było naprawdę fantastycznie i chyba wszyscy dobrze się bawili. I nawet wytrzymałam kilka minut w szpilkach! I całą noc w sukience, która ostatecznie okazała się być dobrym zakupem. No i byłam zauroczona "loczkami", które udało się wyczarować mojej fryzjerce, oraz zaskoczona, że przetrwały całą dobę. #sukces. 

W marcu urodziny obchodziły także moja mama i siostra. Z tej okazji spędziłam kilka dobrych godzin w kuchni, ale było warto. Jeśli lubicie czekoladę i całkiem znośnie radzicie sobie z pieczeniem to polecam ten tort -> O TEN
Jeśli chodzi o siatkówkę, to był to chyba rekordowy miesiąc w tym sezonie ligowym pod względem ilości meczów na jakich byłam. Aż cztery plusligowe spotkania miałam okazję podziwiać w Ergo Arenie, a za jednym pojechałam do Bydgoszczy.

Najgorętsze i najbardziej zacięte spotkanie odbyło się na samym początku miesiąca. Do Gdańska przyjechała ekipa z Olsztyna, która po dwóch setach prowadziła już 2:0! Jednak Gdańskie Lwy nie spuściły głów i po kolejnej godzinie z siatkówką został rozegrany tie-break. Na przewagi (a jakże!), wygrany przez gospodarzy. W tym samym tygodniu Trójmiasto odwiedziła również drużyna z Kielc. Tym razem mecz już tak zacięty i długi nie był, ale było bardzo przyjemnie i rodzinnie. 

Mecz Trefla Gdańsk z Cuprum Lubin miałam okazję oglądać z innej perspektywy. Po całym dniu na uczelni udałam się do Ergo Areny, by spróbować swoich sił jako fotograf. Cieszę się, że kolejny raz dano mi ku temu szansę, a czy ją dobrze wykorzystałam to możecie ocenić sami. Zdjęcia do zobaczenia są TUTAJ.


Za pewnym marzeniem pojechałam do Bydgoszczy, gdzie razem z Patrycją odwiedziłyśmy Łuczniczkę. Niestety spotkanie trwało zaledwie trzy sety, w związku z tym więcej czasu spędziłam w pociągach, niż na hali, ale nie żałuję. Bo nie ważne jak i gdzie, ważne z kim. A towarzyszkę miałam wspaniałą. 💛

Ostatni mecz, jaki miałam okazję oglądać w minionym miesiącu to spotkanie Trefla Gdańsk z Cerradem Czarnymi Radom, które rozegrane zostało w Wielki Czwartek. Tylko... mecz do tych wielkich nie należał. Obstawiałam nieco bardziej zacięte spotkanie, a ponownie dostałam trzy sety. Relacja z tego meczu pojawi się jeszcze w tym tygodniu na blogu, już teraz zapraszam.  

Sporo było tych meczów, i choć 4 na 5 z nich kończyło się w trzech setach, to i tak każdy był na swój sposób wyjątkowy i żadnego nie żałuję. W kwietniu zostanie rozegrany jeszcze jeden mecz fazy zasadniczej w Ergo Arenie, później play-off`y i... Koniec. Będzie mi brakowało tej Plus Ligi. Oj będzie... 

Poza siatkówką, uczelnią i rodzinnymi spotkaniami, znalazłam też chwilę tylko (lub prawie tylko) dla siebie. W marcu przeczytałam trzy książki. Nareszcie udało mi się skończyć "Samotność w sieci" J. L. Wiśniewskiego. Długo "polowałam" na tę książkę, a potem równie długo się męczyłam czytając ją. Jak dla jest dość przeciętna i ciężko mi się ją czytało, ale wiem, że ma naprawdę wielu zwolenników.
Przeczytałam również "Dziesięć płytkich oddechów" K. A. Trucker oraz "Z popiołów" M. Senator. Bohaterowie obu książek mają za sobą traumatyczne przeżycia, ale na nowo próbują sobie poukładać życie. Książki czyta się bardzo szybko, wciągają, nie męczą, są dość przewidywalne, ale jednocześnie podejmują trudne tematy. Podobały mi się, ale nie na tyle, by trafić do moich ulubieńców. 

Jeśli chodzi o filmy to byłam w kinie na "Kobiecie sukcesu". Fajna opcja na babskie wyjście, pośmianie się i spędzenie miło czasu. Poza tym w marcu wrócił z nowym sezonem mój serial - Shadowhunters. Już myślałam, że się nie doczekam! Oglądacie? Lubicie klimaty fantasy? A może polecicie mi jakiś inny serial?

Marzec był za chłodny i za mało wiosenny, przez co chwilami odechciewało mi się wszystkiego. Leżałam wtedy zawinięta w koc jak naleśnik i czekałam na nadejście prawdziwej wiosny. Może teraz się doczekam? Mimo wszystko był to dobry miesiąc. Udało mi się załatwić kilka zaległych spraw, dużo czasu spędziłam w gronie bliskich mi osób i byłam na pięciu meczach siatkówki(!).

A kwiecień? Sam początek będzie trudny. Mam pierwsze egzaminy i projekty do oddania, poza tym wypadałoby zacząć pisać pracę magisterską (albo chociaż wymyślić temat tej pracy). W planach jest też mały rodzinny wyjazd, a jak pogoda będzie dopisywać to i morze mam zamiar częściej odwiedzać.

Jak jest u Was? Jaki był Wasz marzec? 
Wydarzyło się coś szczególnego? 
I jakie macie plany na kwiecień? 

Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Pięknie Ci w takich lokach :P
    Zamawiam torta u Ciebie na moje uro :V zrobisz mi, prawdaaa? <3 ;d
    He he he, chyba w kwietniu, ale za rok powinnaś zacząć pisać mgr XD
    Nooo, to pozdrawiam, miłego kwietnia życzę :v i ejj, dawno Cię w krk nie było :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :D
      Dla Ciebie wszystko! Tylko będziesz musiała mi u siebie udostępnić kuchnię, bo z przetransportowaniem go na drugi koniec Polski mogłoby być ciężko...
      Teraz już muszę zacząć, jak chcę zaliczyć ten semestr xd

      Dziękuję bardzo, wzajemnie i niedługo wpadnę (chyba) ;)

      Usuń
    2. Udostępnię Ci, co tylko chcesz :D
      Łoołooł, to ja czekam *.*

      Usuń