wtorek, 6 lutego 2018

Podsumowanie miesiąca: styczeń

Ostatnie miesiące poprzedniego roku minęły mi błyskawicznie. Po obronie licencjatu totalnie się zdezorganizowałam, a czas przepływał mi przez palce. Wakacje, przeprowadzka, rozpoczęcie magisterki, święta - sześć miesięcy. Całe pół roku chaosu. Oczywiście, był to ciekawy okres i mile go wspominam, ale jednak pełno w nim było chaosu. Postanowiłam, że wraz z nowym rokiem wrócę do organizacji i będę bardziej panować nad tym bezcennym zasobem, jakim jest czas. Zaczęło się od... poszukiwania IDEALNEGO kalendarza. 



Powiem Wam, CIĘŻKA SPRAWA. Szukałam dwa miesiące, rozpoczął się styczeń, a ja swojego ideału wciąż nie spotkałam. Pomyślałam, że może to okazja, by założyć własny bullet journal. Jednak idea szybko upadła. Czemu? Wiedziałam, że jeśli się w to wkręcę, to... zamiast panować nad swoim czasem będę "marnować" go na ozdabianie kartek i bawienie się we wszelkie dekoracje, jak na typową Asię przystało. Wtedy w jednej z internetowych księgarni zobaczyłam "Bullet Book. Bądź pięknie zorganizowana" i przepadłam. To zdecydowanie była miłość od pierwszego wejrzenia. Urzekła mnie... okładka. Tak, tak. Wiem. Nie ocenia się po okładce. Właśnie dlatego wręcz modliłam się o to, by wnętrze było równie idealne. 

I było. Co prawda "Bullet Book" to bardziej planer niż kalendarz, ale... u mnie się spisuje. Przynajmniej na razie. Oby tak zostało do samego końca. 😉
Dobra, trochę długi wyszedł mi ten wstęp, ale musiałam się pochwalić. Znalezienie tego kalendarza/planera to dla mnie jedno z ciekawszych i milszych wydarzeń stycznia. Naprawdę! Bo styczeń był... ciężki. Nudny. Trudny. Czasami okrutnie nieznośny. Ale na przestrzeni ostatnich lat to... u mnie to już reguła. Tak, jak niektórzy cierpią jesienią, tak ja mam ciężkie początki roku. Teraz nie było inaczej. Chociaż były też miłe momenty.

Początek miesiąca był czasem spędzonym w najlepszym towarzystwie. Do Trójmiasta wróciłam drugiego stycznia, następny dzień spędziłam z Domi, kolejny z Nati, a później... A później do Gdańska zawitała PGE Skra, a wraz z nią moja wspaniała Patrycja. Wspólny (bardzo ciekawy i emocjonujący) mecz, długie (wciągające i niezwykłe) rozmowy oraz mile spędzony czas, to było właśnie to, czego potrzebowałam i co dało mi spooooro energii na kolejne dni. Szczęściara ze mnie, mam wspaniałych Ziomków. Pozdrawiam Was!
Dalsza część miesiąca już tak ciekawa i miła nie była, więc nie będę się rozpisywać na jej temat. W skrócie - projekty, zaliczenia, projekty, prezentacje, projekty, egzaminy. Sesja. Fascynujące, wiem.

W styczniu niewiele czasu poświęciłam na szeroko rozumianą rozrywkę. Jak już wcześniej wspomniałam, byłam na meczu Trefla Gdańsk z PGE Skrą Bełchatów i było to naprawdę fantastyczne spotkanie. Poza tym odwiedziłam Ergo Arenę przy okazji meczu gdańszczan z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie, a także podczas otwartego treningu z Pucharem Polski w tle.



Nie wiem, jak to się stało, ale w styczniu czytałam cztery (!)  książki jednocześnie. Przeczytałam aż całą, jedną pozycję i był to drugi tom "Szklanego tronu" autorstwa S. J. Maas. Początek troszkę mi się dłużył, ale im bliżej było sesji, tym bardziej książka się rozkręcała (podejrzana sprawa, prawda?). Ostatecznie resztkami silnej woli powstrzymałam się przed pójściem po kolejną część do biblioteki. Po sesji. Wszystko. Po. Sesji. W każdym razie uwielbiam główną bohaterkę za to, że... ma słabość do słodyczy i książek. Brzmi znajomo, prawda?

Żeby nie było, że tylko w książkach i notatkach siedziałam. W styczniu udało mi się (nareszcie!) obejrzeć bajkę Zwierzogród, którą polecały mi moje przyjaciółki. I cóż... Ja też ją polecam! Jest urocza. Mądra, Zabawna. Idealna. Poza tym obejrzałam film "Do utraty sił", który również można potraktować jako dawkę motywacji i życiowych lekcji.
Niestety w styczniu bardzo zaniedbałam bloga. Choć zaczynałam pisać różne posty, to te nigdy nie ujrzały światła dziennego i pojawiały się tylko typowe wpisy. Postaram się, żeby wkrótce pojawiło się tu więcej ciekawych materiałów, może nawet poproszę Was o pomoc w wypełnieniu pewnej ankiety. Ale na razie mam tylko jakieś wstępne pomysły, do realizacji jeszcze trochę droga daleka.
Zaniedbałam również "dietę". Czekolada towarzyszyła mi praktycznie cały czas, do tego wpadła jakaś pizza, naleśniki, lody, KFC i podobne, niekoniecznie fit rzeczy. Niefajnie. Równowaga w mojej "zbilansowanej diecie" została zachwiana, ale spokojnie. Naprawię to. 😎

Reasumując, styczeń był ciężki. Obecnie czuję się zmęczona i pozbawiona energii, chwilami nie mam nawet siły żeby się uśmiechnąć! Ale jak zawsze zganiam to na sesję i za długo już trwającą (zwykle tylko w teorii, ale jednak) zimę.

Plan na luty? Zaliczyć ostatni egzamin. Odpocząć. Może spróbować czegoś nowego, jeśli chodzi o siatkówkę. I przetrwać. Byle do wiosny. 😊

A jaki był Wasz styczeń? Czy nie zabrakło w nim czasu na siatkówkę? I jakie plany macie na luty? 

4 komentarze:

  1. Mam plan Cię spotkać w lutym, uda się? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki śliczny planner , chyba na kolejny rok sobie taki sprawię :)
    U mnie styczeń był podporządkowany sesji , która ze względu na praktyki rozpoczęła się 15 stycznia(ale pierwsze zaliczenia miałam już 6 grudnia poprzedniego roku ).Musiałam dokończyć i wysłać kilka projektów a także pilnować terminów złożenia dokumentów związanych z praktykami.
    Powróciłam też do czytania książek i powoli nadrabiam filmy.Od 5 stycznia w każdy piątek oglądałam i oglądam kolejne części Harrego Pottera a w weekendy kibicowałam skoczkom narciarskim , na siatkówkę też znalazłam chwilkę.Nie obyło się bez słodyczy i dużej ilości wypitej herbaty :)
    Czas w lutym oprócz praktyk poświęcę na oglądanie Zimowych Igrzysk Olimpijskich , może pójdę do kina , spotkam się ze znajomymi.Mam nadzieję ,że przeczytam też kilka książek i wrócę na wolontariat sportowy , na którym ostatni raz byłam w listopadzie.:) Na żadne dłuższe wyjazdy się nie zanosi.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ten planer ma to do siebie, że nie ma wpisanych żadnych dat, więc tak naprawdę można go kupić w każdym momencie i zacząć z nim planować sobie kolejnych 12 miesięcy ;)

      To też sporo się u Ciebie działo, zresztą jak na studenta w styczniu przystało, hah :D
      Oby to wszystko udało Ci się zrealizować w lutym, powodzenia!

      Usuń