czwartek, 16 listopada 2017

#2 Najcenniejsze: zdjęcie (i liczba)




Rok 2010. Nie pamiętam dnia ani miesiąca, kiedy to się zaczęło. Do końca nie wiem, jak do tego doszło. Nie mam pojęcia, dlaczego dalej w to brnęłam. Ale z pewnością był to rok 2010. Właśnie wtedy siatkówka stała się moją pasją, a że "10" zobowiązuje, to moim ulubionym graczem został Mariusz Wlazły. I narodziło się wówczas marzenie - zobaczyć naszego atakującego w akcji (najlepiej w biało-czerwonych barwach), zdobyć autograf, zrobić sobie z nim zdjęcie. Dopiero "raczkowałam" w świecie siatkówki i wydawało mi się, że to nieosiągalne. Ale kto mi zabroni marzyć, prawda?

Rok 2012. Na początku roku byłam na swoim pierwszym meczu siatkówki w ogóle. W lipcu zaliczyłam pierwszy mecz reprezentacji Polski. Pod koniec listopada pierwszy raz na żywo zobaczyłam PGE Skrę Bełchatów i Mariusza Wlazłego w akcji. Nawet udało mi się podejść po autograf! Tylko na zdjęcie jeszcze musiałam trochę poczekać. 

Rok 2014. Mariusz Wlazły wrócił do reprezentacji Polski! Tym samym pojawiła się okazja, żeby zobaczyć atakującego w biało-czerwonej koszulce na żywo. Najpierw pojechałam na mecz do Bydgoszczy, ale... Mariusz na niego nie dojechał - kontuzja. Później odwiedziłam Ergo Arenę, Mariusz w składzie był, ale nie grał - uraz. Do trzech razy sztuka - pojechałam do Warszawy na Mecz Otwarcia Mistrzostw Świata. Mariusz zagrał. Polska wygrała. Biało-Czerwoni zrobili pierwszy krok do złotego medalu.
W tym roku zdjęcia również nie zdobyłam (chociaż było już taaak blisko podczas meczu w Gdańsku), ale rok był chyba najcudowniejszym w moim dotychczasowym życiu. 

10.10.2015, Elbląg. Turniej Czterech Trenerów. Bilety zakupione już we wrześniu, świetna towarzyszka znaleziona jeszcze wcześniej. Pociąg bezpiecznie przewiózł nas z Gdańska do Elbląga i już godzinę przed meczem pojawiłyśmy się pod halą.

Zaczęło się nieciekawie. Praktycznie nikogo nie było, na halę wejść jeszcze nie mogłyśmy. Pozostało oczekiwanie. I wtedy... przed nami zameldował się autokar PGE Skry. Trochę szok, no nie? Co tu robić? Podejść? Poprosić kogoś o zdjęcie/autograf? Chyba nie wypada tak przed meczem, prawda? 
Miliony pytań w głowie i nim się obejrzałam niemal cała drużyna zdążyła już wejść do środka. Jako jeden z ostatnich szedł Mariusz Wlazły. "Podejść? Nie podejść? Podejść?" x1000. Inny kibic się odważył. Podszedł. Poprosił o zdjęcie. Ma zdjęcie. IDĘ. 

Podeszłam. 

Poprosiłam o zdjęcie. 

Mam zdjęcie. 

I JUŻ? TO WSZYSTKO?


Bardzo długo nie mogłam w to uwierzyć. Przecież tyle o tym marzyłam... Z każdą kolejną nieudaną próbą (a trochę ich było) coraz bardziej pragnęłam tego jednego zdjęcia, które było celem samym w sobie. Ale była też druga strona medalu - chciałam udowodnić sobie, że to zrobię. Bo tak. Wiecie, Asia i ten jej upór. (Czasem się przydaje). I wreszcie się udało. 

Ciekawostka: 
  • Ostatni mecz tych nieszczęsnych dla nas Mistrzostw Świata został rozegrany 10.10.2010 roku. 
  • Zdjęcie zrobiłam dokładnie pięć lat później - 10.10.2015 roku.

Przez te pięć lat Mariusz Wlazły został najpierw "wrogiem" numer jeden wielu kibiców, a później jednym z głównych bohaterów kolejnych Mistrzostw Świata. Polska zdobyła złoto, Mariusz MVP tego turnieju, a ja przekonanie, że marzenia się spełniają. I spełniłam jedno ze swoich większych marzeń rok później. 

Warto mieć marzenia. Warto próbować je spełniać.

Gdy udało mi się zrobić to zdjęcie oczywiście byłam bardzo szczęśliwa. Bardzo. Zdjęcie, które obecnie znajduje się w ramce w moim pokoju, przypomina mi nie tylko TEN dzień, ale również całą drogę do jego zdobycia. Nie tylko podejmowane, nieudane próby, ale też cały burzliwy okres jeśli chodzi o Mariusza Wlazłego. Naprawdę wieeele się przez tych pięć lat wydarzyło. Wiele łez i wysiłku mnie to wszystko kosztowało. Ale było warto. Zdecydowanie.

A Wy macie jakieś zdjęcia z siatkarzami, które wyjątkowo mocno cenicie? A może dalej próbujecie takie zdobyć? 

PS. Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości, co do mojej szczęśliwej liczby to... prawo jazdy zdałam dnia 10 lutego, a moim egzaminatorem był pan Mariusz. Tego samego dnia, niedługo po moim powrocie z egzaminu, PGE Skra wygrała mecz w Rzeszowie a MVP został Mariusz Wlazły. Przypadek? Pewnie tak. Ale uwielbiam takie przypadki.

7 komentarzy:

  1. Miałam podobnie do ciebie .. siatkówka zaczełam się interesować od września 2009r od momentu gdy Pani z gimnazjum zorganizowała wyjazd na mecz do Bełchatowa niestety nie pamietam z kim grali ( a bilet niestety zgłubił sie gdzieś podcas remontów :( nad czym bardzo ubolwewam) Na pocątku nie wiedziałam nic o tej dyscyplinie ale podczas meczu bardzo się wkręciłam w kibicowanie i wgl . I moją uwagę przykuł uwagę nie kto inny jak MARIUSZ WLAZŁY . ( w prawdzie moje pierwsze zdj z siatkarzem zrobiłam sobie z Możdzonkiem ) To własnie głównie Mariuszowi zaczełam interesować się siatkówka . I równiez długo czekałam na zdjecie z nim . ( jeszcze wtedy tak często nie jezdziłam na mecze) ale w roku 2015 gdy Skra przyjechala do łodzi na mecz z Lube. Powiedziałam do mojej kolezanki czy pojdzie ze mna wieczorem pod Atlas Arenę gdzie skra miała trening ( bo wiedziałam ze na meczu się moze nie udać ) na dworze było zimno a my czekałyśmy nadal aż wkońcu siatkarze zaczeli wychodzic.. wyszedł Mariusz była chwila zawahania ale podeszałam , zrobiłam zdjęcie byłam szcześliwa <3 tego samego dnia chciałam róewniez bardzo spotkać Jenie ale jakoś się nie udało . Ale na szczecie udało się po meczu na drugi dzień. W prawdzie zdjecie wyszło rozmazane, ale fakt ze go zobaczyłam z bliska stałam koło niego był najlepsza rzeczą <3
    Marzenie na które mega czekałam to spotkanie Igły co 9.11.2017 sie spełniło wkoncu
    Marzeń mam jeszcze wiele ale chyba jedno najwieksze to spotkać Giba <3 za kazdym razem kiedy wiem ze on jest w Polsce a ja nie moge tam być czuje się źle bo mam okazje spełnić marzenie a nie moge.

    He kurde troszkę się rozpisałam :P

    Pozdrawiam i życzę zeby kolejne marzenia ci się spełniały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam czytać takie historie, więc możesz rozpisywać się ile tylko zechcesz :D
      Piękne wspomnienia, super że i Tobie udało się spełnić już tyle marzeń! Ja już małe spotkanie z Gibą miałam, ale zdjęcia z nim dalej brakuje w moim albumie, a też bardzo mi się marzy... Mam nadzieję, że jeszcze obie będziemy miały okazję się z nim spotkać i uwiecznić to spotkanie. :)

      Dziękuję bardzo i również życzę Ci tego samego! ❤

      Usuń
  2. 10.02 - dzień.... xD (Nie będę ujawniać, ale chyba pamiętasz? :P)
    Ja mam jedno! W sumie nie wiem nawet jak to się stało, że ja (:O) sobie zrobiłam foto z siatkarzem :v
    A takie wyczekane, wymęczone smakują najlepiej ;d Superowe je masz!
    #komentarznaszybkości xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój dzień? :D

      Jak do tego doszło nie wiem? XD
      O tak, takie wyczekane smakują naprawdę wybornie ❤

      Usuń
    2. No trochę inaczej to nazwane jest :v
      Taa, Zenon ma rację xD

      Usuń
  3. Moim egzaminatorem też był pan Mariusz! Przypadek? Nie sądzę, haha <3

    Byłam o krok od zdobycia zdjęcia w sezonie 2013/2014 bodajże, ale się niestety nie udało. Potem Spodek, robiłam zdjęcie miłej starszej pani przede mną i za chwilę miałyśmy się wymienić, ale .. ktoś nam porwał pana Mariusza. Czekam więc nadal i sobie marzę. Na pewno się kiedyś uda, musi! :) Chociaż zawsze mam dylemat "podejść, nie podejść" i często .. nie podchodzę, bo nie wiem czy wypada, przecież tłum i w ogóle, haha. Ale (może) przyjdzie na mnie czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdecydowanie nie był przypadek, hahah! :D

      Ciągle blisko, ale ciągle niewystarczająco blisko... Znam to doskonale, Kochana. Ale jestem pewna, że i na Ciebie przyjdzie czas. Na bank. Inaczej życie nie miałoby żadnego sensu, nie byłoby w tym wszystkim żadnej logiki... Sama nie mogę się doczekać, kiedy nareszcie zobaczę Wasze wspólne zdjęcie i poznam Waszą historię ❤

      Usuń