środa, 22 lutego 2017

Wyjazdowy. Relacja z meczu ONICO AZS PW - LOTOS Trefl Gdańsk

Kocham Trójmiasto. Uwielbiam naszą Ergo Arenie i mecze w niej rozgrywane. Czuję, że jest to moje miejsce na ziemi, ale z drugiej strony lubię próbować nowych rzeczy i poznawać inne "kultury". Siatkówka w Warszawie? Pewnie! Mecz Otwarcia Mistrzostw Świata na Stadionie Narodowym to było coś absolutnie magicznego. Ale mecz Plus Ligi poza granicami Trójmiasta? Hmmm... Tego jeszcze nie było. Warto spróbować! Jak wrażenia? Zapraszam na relację z wyjazdowego meczu LOTOSU Trefla z ONICO AZS Politechniką Warszawską w stolicy. 


Wycieczka do Warszawy tak właściwie rozpoczęła się jakieś trzy tygodnie przed meczem.

Środek sesji. W pewnej kuchni na ulicy Piastowskiej w Gdańsku spotkały się dwie współlokatorki. Jedna z nich powiedziała, że chętnie by gdzieś pojechała. Druga przytaknęła. Pierwsza zaproponowała Warszawę. Druga spytała, czy przypadkiem LOTOS niedługo nie będzie tam grał. Pierwsza potwierdziła i sprawdziła dokładną datę - niedziela, godzina 14:45. Pasuje. A że dawno już nigdzie się nie zgubiły, to kilka dni później ta druga kupiła bilety na mecz i pociąg.

Tą drugą byłam ja, a tą pierwszą Daria. Niecałe trzy tygodnie po rozmowie w kuchni, o godzinie 4:10 zadzwonił budzik, który oznajmił początek warszawskiej przygody. Plan był prosty: nie zaspać i nie spóźnić się na pociąg, nie zapomnieć biletów/karty pamięci/aparatu/dokumentów, nie zgubić się w Warszawie, trafić na mecz, ładnie kibicować, by LOTOS Trefl wygrał, nie spóźnić się na pociąg powrotny. I przede wszystkim dobrze się bawić!

Plan wykonany w 100%!

No dobra, może w 95%. Troszkę błądziłyśmy (kto by pomyślał, że mosty mogą być tak skomplikowane?). 









W Warszawie pojawiłyśmy się przed godziną 9, więc do rozpoczęcia meczu miałyśmy jeszcze trochę czasu. Zaopatrzone w mapkę (i GPS oczywiście też, ale głównie w mapkę! #turystki) ruszyłyśmy na spacer, by pozwiedzać miasto. Na początek obfotografowałyśmy sztuczną palmę daktylową, która stoi na rondzie Charlesa De Gaulle'a. Następnie (nie)zaprzyjaźniłyśmy się z Mostem Poniatowskiego oraz przywitałyśmy się z PGE Narodowym. Warszawska Syrenka okazała się tego dnia poza naszym zasięgiem, więc udałyśmy się pod halę. Po zbadaniu terenu wokół Torwaru naszedł czas, by coś zjeść i odwiedzić Łazienki Królewskie. Około godziny 13:40 ponownie zjawiłyśmy się pod halą gdzie wkrótce otworzone zostały drzwi i rozpoczęła się druga część wycieczki. 









Sama hala większego wrażenia na mnie nie wywarła. Za to podobała mi się oprawa meczu. Prezentacja drużyn przy zgaszonych światłach na hali i jedynie w blasku pojedynczych reflektorów to coś, z czym na co dzień w Ergo Arenie nie mam do czynienia. I to było właśnie coś takiego "wow". 

Natomiast spotkanie pomiędzy ONICO AZS Politechniką Warszawską a LOTOSem Trefl Gdańsk potoczyło się w sposób dla mnie idealny. 















Od prowadzenia w pierwszej partii rozpoczęli goście, jednak gracze ONICO AZS PW odrobili przewagę i następnie wyprzedzili swoich rywali na 3-4 oczka (20-17). Błędy po stronie gospodarzy i as serwisowy Mateusza Miki sprawiły, że na tablicy wyników pojawił się remis (po 21). 

I prowadzenie 23:21 gdańszczan.

I remis po 23. 

I punktowy blok przyjezdnych!

LOTOS Trefl wygrywa pierwszego seta 27:25! 

Druga partia rozpoczęła się od błędów po stronie gdańszczan i wysokiego prowadzenia graczy warszawskiej politechniki (6:1, 9:4). Skuteczne kontry i mamy remis! Błędy po stronie gospodarzy, na dwa oczka ucieka LOTOS Trefl. 

I dalej punkt za punkt. 

Atak za atak. 

Błąd za błąd. 

Goście utrzymali przewagę dwóch punktów do samego końca i zwyciężyli 25:23.











Trzeci set przebiegał od początku pod dyktando ONICO AZS PW. Mocna zagrywka na początku partii Pawła Mikołajczaka sprawiła, że gospodarze zbudowali sobie 2 punkty przewagi. I choć LOTOS Trefl chwilami wyrównywał stan seta, to gospodarze szybko "uciekali" rywalowi. W samej końcówce gospodarze jeszcze powiększyli swoją przewagę i wygrali 25:21. 

Czwarta partia była wyrównana do stanu po 6. Dalej gospodarze mieli coraz więcej problemów, by przebić się na drugą stronę siatki. Gdańszczanie byli skutecznie w polu zagrywki i na kontrze. Z każdą kolejną akcją powiększali swoją przewagę i pewnie wygrali seta do 18 oraz cały mecz 3:1. Najlepszym zawodnikiem spotkania został kapitan gości - Bartosz Gawryszewski. 



















Choć kibicowanie ekipie z Gdańska to dla mnie żadna nowość, tym razem było inaczej. Nie graliśmy u siebie, byliśmy gośćmi. Obcy, którzy przyjechali "podbić" nowy teren. Hala nie była z nami, ale przeciwko nam. To było... ciekawe doświadczenie. :) 

Podobało mi się. Miło było spotkać znajomych (pozdrowienia dla Kasi ♥ i Pauliny!), poznać nową halę, doświadczyć czegoś nowego. Zobaczyć "swój" zespół z innej perspektywy. Poznać zwyczaje innego miasta. Inni kibice. Inny spiker. Inna oprawa. Inna hala. Ale ta sama Plus Liga i ta sama siatkówką łącząca całą siatkarską społeczność. 

Jeeeejku! JAK JA UWIELBIAM SIATKÓWKĘ ♥















Baaardzo, bardzo ciężko było opuścić halę. Nie chciałam jeszcze kończyć tej przygody. Ale niestety, w życiu piękne są tylko chwile, a ta właśnie dobiegła końca. 

Wyszłyśmy z hali pewnie jako jedne z ostatnich, przed Torwarem spotykając rzeszę kibiców Legii. Zrobiło się głośno. My wracaliśmy z jednego meczu, oni kroczyli na swój. Dwa różne światy. Różnice dostrzegalne na pierwszy rzut oka. Ale jednak... obie strony mają pasję. Zależy im na czymś. 

Po kolejnym spacerku po mieście dotarłyśmy do Warszawy Centralnej, skąd oświetlony Pałac Kultury się z nami pożegnał. Nie na zawsze (mam nadzieję!). 

 Mistrzem selfie to ja nie zostanę...

20:05 - 23:35 Warszawa Centralna - Gdańsk Oliwa. 

Blisko 21 godzin "na nogach".

Przejechanych 672 km. 

Ponad 11 km spacerku po Warszawie. 

Łącznie wydane niecałe 100 zł. 

Wrażenia? Niezapomniane. 

Spełnienie kolejnego marzenia z Bucket List? Uczucie bezcenne. 

BYŁO WARTO.


Wycieczkę uznaję za udaną i wierzę, że nie ostatnią taką w życiu. To był mój pierwszy ligowy wyjazd na mecze poza granice Trójmiasta i województwa pomorskiego. Było ciekawie i nieco inaczej niż zwykle. Coś nowego. 

Niesamowicie się cieszę się z tego, że siatkówka jako pasja daje mi tak wiele możliwości. Cieszę się, że nie są to tylko mecze oglądane jednym okiem w TV. Dzięki siatkówce ciągle doświadczam czegoś nowego, próbuję nowych rzeczy, poznaje nowych ludzi i nowe miejsca. Dla mnie to nie jest "tylko siatkówka". To pewien sposób, styl życia. I bardzo mi się on podoba!

Za wspólny wyjazd dziękuję Darii. Fajnie, że udało nam się razem wrócić w jednym kawałku do domu. To było coś... MAJESTATYCZNEGO! Haha ♥ 

10 komentarzy:

  1. #MorzeMożeWięcej można jechać 6h pociągiem, żeby przez 3 godziny dobrze bawić się na hali i wrócić do domu zadowoloną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia Wronki i Kwolka są bardziej; normalnie szok, szał, szpan :D
    Z tego co czytam, niesamowita wycieczka, się czuła, prawie jakbym maszerowała obok Was! Dobrze, że bezpieczne i zadowolone wróciłyście do domku, mapki są super #potwierdzoneifno

    #MorzeMożeWięcej :D♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D
      Oj tak, była niesamowita, oby nie ostatnia taka! :)
      Widzę, że spodobało Ci się nasze hasło? Hahah ♥

      Usuń
  3. Super, że wyprawa do stolicy Wam się udała i oprócz meczu zobaczyłyście trochę miasta :) Ja mimo, ze w Warszawie byłam już kilkakrotnie to chyba nigdy tej palmy nie widziałam :P
    Zobaczyć mecz poza Ergo Areną, zawsze ciekawe doświadczenie :) Fajnie, ze Lotos przywiózł 3 punkty :)
    Zdjęcia jak zawsze super! <3 #mistrz

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam ten wpis wracając autobusem do domu im bardziej poznawałam historię całego wyjazdu tym bardziej się uśmiechałam ( a byłam już bardzo zmęczona po wstaniu o 5 i bardzo nudnych zajęciach organizacyjnych ).Ten post bardzo poprawił mi humor , zdjęcia stolicy bardzo ładne tak samo jak te z Torwaru , widać ,że się świetnie bawiłyście.Mam nadzieję,że jeszcze odwiedzisz inne hale i opiszesz wrażenia , nigdy nie byłam w Ergo Arenie a dzięki twoim częstym relacjom czuję się jak bym tam była przynajmniej kilka razy i znała każdy zakątek :)
    #MorzeMożeWięcej :D♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że relacja i zdjęcia się spodobały ♥ I zapraszam na kolejne, bo tych z pewnością nie zabraknie :)
      #MorzeMożeWszystko haha :D

      Usuń
  5. He he, Halaba - gwiazda z AGH na plakatach/płótnie (?) XD ^^ Kto następny :v
    Michał Filip nie podwinął rękawków? :v
    A do tych kubeczków, to co panowie polewają? xD
    Foty przee kozak :> Rozkręcasz się z nimi coraz bardziej i proszę nie zaprzeczać i nie marudzić :P
    A mistrzem selfie to przecież już jesteś :O ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Były 4 takie plakaty, ale w sumie nie pamiętam kto się załapał jeszcze. Michał Filip chyba? ;)
      A co można polewać po meczu? :o xD
      Dooobra, to nic nie mówię już o tych zdjęciach... Ale dzięki! ♥
      Chyba (anty)mistrzem xD

      Usuń