sobota, 28 marca 2020

Dzień Kobiet w hali Szopienice

Siatkarski sezon ligowy w Polsce oficjalnie został już zakończony. Faza zasadnicza nie została rozegrana do końca, o play-offach nie wspominając. Nie mamy Mistrza Polski i w najbliższym czasie nie będziemy mogli oglądać meczów na żywo. Decyzja władz ligi jest jak najbardziej zrozumiała, zdrowie i bezpieczeństwo jest najważniejsze. Jednak wspominać, podsumowywać i rozmawiać o siatkówce cały czas możemy 😊. Właśnie dlatego zapraszam na krótką relację z mojego ostatniego meczu w sezonie 2019/2020. 

Zacznę od tego, że miałam dużo meczowych planów na już miniony sezon ligowy. Jednak od początku odkładałam wszystko na później, na bardziej pasujący termin, na ciekawsze spotkania i w końcu - na play-offy. Wyszło, jak wyszło.

Na szczęście udało mi się dwukrotnie odwiedzić Katowice i oglądać z trybun miejscowy GKS. Pierwszy mecz odbywał się dobrze mi znanym Spodku, gdzie w grudniu przed świętami gospodarze zmierzyli się z ekipą z Zawiercia. Kolejne spotkanie to mój debiut w hali Szopienice. I właśnie o tym debiucie dziś słów kilka.


Mecz pomiędzy GKSem Katowice a Jastrzębskim Węglem odbył się 8 marca, a więc był to idealny prezent na Dzień Kobiet. Jak się później okazało, był to również jeden z ostatnich meczów rozegranych w lidze. Dzięki temu, że bilety na mecze GKSu nie mają wyznaczonych konkretnych miejsc na trybunach, mogliśmy zająć te krzesełka, które zapewniały nam dobry widok, ale jednocześnie nie były w tłumie kibiców. 

Oczywiście nie jestem w stanie odtworzyć przebiegu całego meczu, nie mam aż tak dobrej pamięci. Z tego typu wyjazdów najczęściej pamiętam emocje, które mi towarzyszyły. A tego meczu bardzo się nie mogłam doczekać, więc emocje były jeszcze większe 😀.
Spotkanie rozpoczęło się od zwycięstwa gospodarzy, co zwiastowało kolejny ciekawy mecz w wykonaniu podopiecznych Dariusza Daszkiewicza. Pierwsza myśl: "Będzie tie-break?". Wolałam cztery sety, bo inaczej istniało ryzyko powrotu do domu bardzo późnią porą (mecz rozpoczął się o 20:30, a nas czekał powrót do Krakowa). Dlatego, gdy druga partia rozgrywała się na przewagi, byłam bardzo niezdecydowana! Jeśli wygra Jastrzębski Węgiel, będzie to pierwszy krok w stronę tie-breaka (a że mecz z GKSem, to ryzyko pięciosetowego meczu i tak było ogromne). Jeśli wygra GKS, będzie prowadził już 2:0, a to może oznaczać krótkie, trzysetowe spotkanie. Jak zawsze - rozstrzygnęło boisko. Drugą partię wygrała drużna przyjezdna. W meczu remis, po 1.
Trzecia partia również była dość zacięta i jej losy rozstrzygnęły się w końcówce, którą ostatecznie wygrali gospodarze - 25:23.

I set czwarty. Dobrze rozpoczęli go jastrzębianie i wiele wskazywało na to, że może zostać rozegrany kolejny tie-break w Katowicach. Jednak gospodarze szybko zabrali się za odrabianie punktów, doprowadzili do remisu i ostatecznie wyszli na prowadzenie. Co więcej, prowadzenie utrzymali do końca i wygrali z Jastrzębskim Węglem 3:1.

GKS KATOWICE - JASTRZĘBSKI WĘGIEL 3:1
(25:21, 29:31, 25:23, 25:21)
MVP: RAFAŁ SZYMURA 

Mecz był zacięty, ciekawy i zakończył się niespodziewanym wynikiem (?), więc tak naprawdę dostałam wszystko, czego oczekiwałam. 

Owszem, było sporo błędów, zwłaszcza po stronie gości, gdzie poza Dawidem Konarskim i może Tomkiem Fornalem, nikt nie dał się pozytywnie zapamiętać. Z GKSu najbardziej wyróżniał się... cały zespół. Naprawdę, nie jestem w stanie wybrać jednego zawodnika, którego jakoś specjalnie zapamiętałam. Cały zespół pokazał się z dobrej strony, grając zwłaszcza na emocjach i pozytywnej energii. Zepsute akcje się zdarzały, ale nie odebrały mi przyjemności patrzenia na drużynę z Katowic.
Hala dość kameralna, ale ciekawa i wydaje mi się, że z większości miejsc jest dobry widok. Trochę przypominała mi Halę 100-lecia w Sopocie. Nie mieliśmy żadnych problemów z dojazdem na halę, parkingiem i znalezieniem wolnych miejsc na trybunach (ale należy wziąć poprawkę na to, że dotarliśmy na miejsce niemal godzinę przed rozpoczęciem spotkania). Tak naprawdę nie spotkały nas żadne problemy, więc nie mam się do czego przyczepić 😉. 

Bardzo się cieszę, że z dość spontanicznej decyzji powstał tak fajny wyjazd. I w dodatku mogę odhaczyć kolejną siatkarską halę 😊.

Informacje praktyczne:
  • Mecz odbył się w hali "Szopienice", która może pomieścić ponad 1500 kibiców.
  • Za normalny bilet na mecz GKSu z Jastrzębskim Węglem w sezonie ligowym 2019/2020 zapłaciłam 8 zł (kupiłam przez Internet. Stacjonarnie wejściówka bez ulgi kosztowała 10 zł. Bilety ulgowe odpowiednio 3 i 5 zł.). Aby kupić bilet, należało założyć Kartę Kibica. 
  • Wejściówkę można wydrukować albo pokazać na telefonie. 
  • Podczas zakupu biletu nie wybiera się konkretnego miejsca w hali - siadasz tam, gdzie chcesz (oczywiście na trybunach).
  • Przed wejściem są sprawdzane torebki/plecaki. Mogłam wnieść aparat, ale nie wiem, jak w przypadku jedzenia czy picia. W hali znajdował się punkt gastronomiczny oraz automaty. 
  • Przed halą znajduje się parking na około 200 miejsc, więc warto pojawić się wcześniej na meczu. My byliśmy niemal godzinę przed rozpoczęciem spotkania (ok. 19:40, niedziela), a ponad połowa parkingu była już zajęta.
  • Koszt wyjazdu: ok 20 zł (za bilet na mecz oraz paliwo). 
Co uważacie na temat gry GKSu Katowice w minionym sezonie? Podobała Wam się? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz