czwartek, 8 listopada 2018

Podsumowanie miesiąca: październik

Październik. Powrót do Trójmiasta. Powrót na studia. Powrót PlusLigi. I powrót zimna.

Zacznę od tego, co najważniejsze i najciekawsze - od siatkówki. 

Początek października to jeszcze ciągła euforia i niesamowita duma po zdobyciu przez naszą reprezentację Mistrzostwa Świata. Wywiady, zdjęcia, podsumowania. Czas wspólnej radości i świętowania. Ale to również czas rozstania. Pożegnanie się z kadrą, sezonem reprezentacyjnym, schowanie biało-czerwonych koszulek do szuflady i wyjęcie tych klubowych. 


12.10 - inauguracja PlusLigi, czy też Ligi Mistrzów Świata. Trochę już wyczekiwałam początku nowego sezonu. Oczywiście uwielbiam ten okres reprezentacyjny, tylko wtedy brakuje mi trochę tej siatkówki "na żywo". Co rok staram się pojechać chociaż na jedno spotkanie Biało-Czerwonych, ale wiecie - jeden mecz na kilka miesięcy to tyle co nic! Dlatego właśnie wyczekiwałam tej Plus Ligi, odliczałam ostatnie godziny do pierwszego ligowego gwizdka. I zaczęło się... ciekawie!

W październiku zostały rozegrane cztery kolejki PlusLigi. Już na początku mieliśmy awarię w Szczecinie, gdzie zgasły wszystkie światła i mecz został przeniesiony. Mieliśmy Asseco Resovię, która przegrała cztery spotkania i zmieniła trenera. Było i sensacyjne zwycięstwo Bydgoszczy nad PGE Skrą.

Mieliśmy też mecz o SuperPuchar Polski, na którym miałam okazję być z dziewczynami. Trefl Gdańsk podejmował PGE Skrę Bełchatów. Niestety, spotkanie było dość jednostronne. Liczyłam na nieco bardziej zacięty pojedynek, zwłaszcza, że kilka dni wcześniej zespoły te zagrały pięciosetowy bój w Bełchatowie. Jednak tego dnia Mistrzowie Polski okazali się zdecydowanie lepszym zespołem i wygrali w trzech setach, a MVP meczu zgarnął Mariusz Wlazły. Relacji z tego spotkania nie było na moim blogu, tego dnia byłam w Ergo Arenie tylko i wyłącznie kibicem. I faaajnie było😊. 
W ramach PlusLigi w październiku został rozegrany tylko jeden mecz w Gdańsku. Ale za to jaki! Pięć setów, ostatni grany na przewagi - no noo, mógł się podobać. Zdecydowanie! Na blogu opublikowałam fotorelację z tego meczu, jeśli jeszcze nie widzieliście to serdecznie zapraszam. ❤


Co działo się u mnie poza siatkówką? W zasadzie chyba niewiele. Od dłuższego czasu mam wrażenie, że czas mi przepływa przez palce. Że uciekają mi kolejne dni. Nie wiem czemu. Może to przez wiek? 23 lata na karku to już poważna sprawa. Właśnie. Pod koniec października (nareszcie!) udało mi się skończyć drugą część wpisu z siatkarskimi wspomnieniami. Powiem Wam, że trochę ciężko się pisze takie teksty. Przypominasz sobie jakieś wydarzenie, masz z nim milion różnych wspomnień, zaczynasz sobie to wszystko przypominać, a... czas leci. A przecież trzeba jeszcze zdecydować, które rzeczy nadają się do publikacji, które trochę mniej, a które chcesz zachować tylko dla siebie. Ale cieszę się, że spisałam te wspomnienia. Myślę, że sama będę często wracać do tego wpisu. Was też oczywiście zapraszam do czytania i dzielenie się swoimi wspomnieniami. 


Przy podsumowaniu września pisałam, że w październiku chciałabym, żeby jesień dalej była ciepła i złota, bo pragnę jesiennych zdjęć. I przez większość czasu chyba właśnie tak było - ciepło i złoto. I jakieś zdjęcia też powstały. Co prawda w Krakowie, a nie nad moim morzem i byłam nie po tej stronie obiektywu, po której planowałam. Ale jesienne zdjęcia są? Są. 
Właśnie. Kraków. Znowu odwiedziłam to miasto. I poznałam jego kolejny zakątek. Kolorowe schody z cytatami, kojarzycie to miejsce? Od dłuższego czasu planowałam się tam wybrać, ale wciąż nie było mi po drodze. Ale jak już się na coś uprę, to z reguły nie odpuszczam (przy spełnianiu marzeń jest to naprawdę przydatna cecha, a w życiu codziennym staram się jednak nie być takim upartym za wszelką cenę osiołkiem 😅). I udało się. Myślałam, że schody te będą w jakimś parku, tak trochę schowane - a tu niespodzianka. Zresztą jak kiedyś będziecie, to sami zobaczycie o co chodzi. Ale polecam. Ciekawe miejsce. I park też jest obok. I nawet wiewiórki można tam spotkać! 

Trochę wstyd, ale chociaż wróciłam w październiku do Trójmiasta to i tak nad morze się jeszcze nie wybrałam. Ale w listopadzie już na pewno to nadrobię. Późna jesień zostanie obfotografowana nad morzem. Taki jest mój cel na listopad. 
Wracając jeszcze do października - nie był to czytelniczy miesiąc. Chociaż częściej sobie siadałam pod kocykiem, z gorącą herbatą albo kakao i książką, to i tak przeczytałam niewiele. Czytałam trzy książki, ale dwie z nich skończyłam na początku listopada. W całości skończyłam tylko jedną pozycję - "Nauczyciela tańca" A. Dąbrowskiej. Autorka podejmuje trudne tematy, takie jak adopcja, wypadek i strata rodziców, problemy z wyrażaniem emocji. Do tego mamy dwa różne środowiska i dość skomplikowaną miłość. Książka oparta w dużej mierze na emocjach, akcji jest tu zdecydowanie mniej, więc pewnie nie każdemu się spodoba. 

Jeśli chodzi o filmy czy seriale to tego już było zdecydowanie więcej. Przede wszystkim seriale. Serial. Skończyłam oglądać The 100 i... tu jest przede wszystkim akcja. Dużo się dzieje. Bohaterowie są bardzo ciekawi, ale lepiej się do nich nie przywiązywać... Po każdym kolejnym odcinku miałam ochotę włączyć kolejny. I kolejny. Serial bardzo mi się spodobał, chociaż gdy czytałam opisy przed jego rozpoczęciem to niespecjalnie mnie one zachwycały. A tu taka niespodzianka. Polecam! 
W październiku mój chłopak dał się wyciągnąć do kina na "Serce nie sługa". Nie oglądałam żadnych zwiastunów przed obejrzeniem filmu, jedynie widziałam jakieś urywki w teledysku do oficjalnej piosenki (która swoją drogą szybko wpadła mi w ucho), więc nie wiedziałam czego się spodziewać. I na pewno nie oczekiwałam, że to będzie taki film! Liczyłam na komedię, a tu przez pół seansu powstrzymywałam łzy. Cóż. Ale film jak najbardziej mi się podobał. Nie mogę powiedzieć, że nie. 

To chyba byłoby na tyle. Studenckimi rzeczami nie będę tu zanudzać, sami wiecie jak to jest na uczelni/w szkole/w pracy. Czasem fajnie, wszystko się układa. Czasem gorzej i trzeba po prostu to przetrwać. 
Październik był fajny. Oczywiście minął błyskawicznie, ale teraz każdy miesiąc mi tak mija. Ale była siatkówka i czas spędzony z bliskimi, były zdjęcia i zakupy, były książki i coś do oglądania, no i puzzle nareszcie ułożyłam. Udany miesiąc. 

A co w listopadzie? Morze. Przede wszystkim muszę odwiedzić morze. Porobić jakieś zdjęcia. No i święta! To znaczy... przygotowanie do świąt. Wiecie, te wszystkie dekoracje, wymyślanie prezentów, świąteczna playlista. Uwielbiam to. Też z tej okazji na blogu pojawi się świąteczny wpis z pomysłami na prezenty i... konkurs, w którym do wygrania będą ciekawe rzeczy. Więcej na razie nie zdradzę, ale już teraz zapraszam Was do udziału. Więcej informacji wkrótce! 

A jaki był Wasz październik? 
I jakie macie plany na listopad? 

10 komentarzy:

  1. O proszę, a ja nad morzem nie mieszkam, ale w październiku udało mi się je odwiedzić :) Zawsze bowiem marzyło mi się zobaczenia tych jesiennych krajobrazów nad naszym Bałtykiem i z okazji mojego ćwierćwiecza postanowiłam spełnić sobie ten plan :) W Krakowie byłam wielokrotnie, ale tych schodów nie widziałam (jeszcze). Udanego listopada i niech ta piękna jesień utrzyma się jak najdłużej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, to cieszę się bardzo, że udało CI się pojechać i spełnić marzenie! Bardzo fajny prezent :D
      Schody polecam, coś innego w Krakowie - a nie tylko rynek i kopce :D
      Dziękuję bardzo!

      Usuń
  2. Już listopad, a ja dalej nie ogarniam co dzieje się w siatkówce. Oczywiście poza tym, że wciąż jesteśmy Mistrzami Świata i kilku podstawowych spraw związanych z Olsztynem. ;p
    Park w jesiennej odsłonie wygląda pięknie. Złota jesień- szczególnie na zdjęciach- przepiękna!
    No i te wiewiórki! ;D

    Teraz czekam na Twoją sesję z nad morza, bo mi ostatnio jakoś tam nie po drodze. ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, ja mam wielką słabość do tej złotej jesieni - zarówno na zdjęciach, jak i tak na co dzień (dopóki jest ciepło :D)
      Właśnie mi też nie po drodze było ostatnio, ale... teraz pójdę. Muszę!

      Usuń
  3. Październik =powrót na uczelnię trzy dni zajęć i cztery dni wolnego i to mi pasuje ;)Dzięki temu mam czas żeby oglądać plus ligę w poprzednim sezonie było to dość trudne i oglądałam tylko mecze reprezentacji.Z chęcią czytam twoje wspomnienia a czasami zaglądam też na poprzedniego bloga :)Kraków niby blisko a jednak daleko jak w końcu się wybiorę na pewno poszukam tych schodów.Chciałyśmy ciepłą jesień i ją mamy chociaż teraz się trochę popsuła.Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w kinie tyle fajnych filmów było/jest w tym ten co polecasz a jakoś samej nie chce mi się iść a znajomi są zabiegani.Czekam na zdjęcia z nad morza ( muszę znaleźć odpowiedni termin żeby je odwiedzić po 9 latach i może wpadnę na mecz Trefla ;)
    Czuć już świąteczną atmosferę, dekoracje w witrynach sklepowych reklamy w tv pomimo ,że z roku na rok mam więcej obowiązków ale uwielbiam ten czas.Świąteczny post i konkurs brzmi super.
    Listopad poświecę na pisanie pracy inżynierskiej , oglądanie meczów siatkówki i nożnej , będę też miała przerwę od wolontariatu ( runda jesienna w nożnej powoli się kończy biegi też wiec będę czekała na koszykówkę i zawody na pływalni ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć, że jednak coraz bliżej grudnia i zimy, a tej ciepłej jesieni coraz mniej. Ale liczę jeszcze na kilka przyjemnych dni idealnych na spacer z aparatem w ręku ;)
      Też uwielbiam też świąteczny czas, zdecydowanie ma coś magicznego w sobie <3
      Powodzenia z pracą!

      Usuń
  4. Ciekawe kto Ci dał pomysł z tymi schodami... :P

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja z kolei w listopadzie byłam już nad morzem! 3 listopada. Druga wizyta nad morzem w tym roku, poszalałam xd A poważnie, odwiedziłam Gdynię z racji meczu Kalisza z tamtejszą Arką - piłka ręczna to też fajne wyjazdy. Zwłaszcza, jak przynosisz szczęście nie tej drużynie co trzeba...
    Planów na listopad nie ma, październik był i uciekł, przyniósł nowe znajomości w piłce ręcznej( fajne uczucie, gdy po miesiącu spotyka się zawodnika na trybunach w Gdyni i on sam mówi Ci 'cześć').

    Coś czuję, że wpadnę w tym sezonie jeszcze na mecz Gdyni, dam znać, jak nie zapomnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A z tym szczęściem to niestety często tak bywa. Mi też się tak zdarzało, także rozumiem doskonale... Ale mimo wszystko wizyta nad morzem udana? :D
      Zapraszam jak najczęściej i koniecznie daj znać! ;)

      Usuń