wtorek, 7 sierpnia 2018

Wkręceni w siatkę: Daria Jańczyk

"Patrz oczyma, fotografuj sercem"
~ David duChemin


Siatkówka jest świetną pasją. Sama w sobie jest cudowna, ale można ją doskonale łączyć także z innymi zainteresowaniami. Ja od ponad siedmiu lat łączę ją z blogowaniem, trochę krócej z fotografią. I uwielbiam to. 
Tak samo, jak uwielbiam poznawać nowych ludzi, którzy tak jak ja, są wkręceni w siatkówkę. Na różny sposób.

Dziś w ramach cyklu "Wkręceni w siatkę" zapraszam do przeczytania rozmowy z Darią Jańczyk, pasjonatką siatkówki i fotografii. 
Która pasja była pierwsza? Ile zdjęć w czasu meczu robi? Ile trwa i jak wygląda przygotowanie galerii? Jak to jest fotografować "swój" zespół i co jest najtrudniejsze w przypadku fotografii sportowej? 

~*~

Volleyoann.pl: Co było w Twoim przypadku pierwsze: pasja do siatkówki, czy pasja do fotografii? 

Daria Jańczyk: Pasja do sportu była odkąd pamiętam, choć niekoniecznie do siatkówki, bo z tą polubiłam się dopiero w gimnazjum. Natomiast robieniem zdjęć zainteresowałam się jeszcze w szkole podstawowej. Zatem w takim zestawieniu chyba mogę zaryzykować, że najpierw była fotografia. 

W takim razie, jak i kiedy zaczęła się Twoja przygoda z siatkówką, a jak z fotografią? W którym momencie zdecydowałaś się połączyć obie pasje? 

Siatkówkę poznałam w gimnazjum. Byłam w klasie o profilu sportowym. Nowe koleżanki od lat trenowały ten sport, a ja nie chciałam odstawać. Uczyłam się od zera, a wraz z progresem zaczęłam brać udział w bardziej regularnych treningach. Był nawet epizod na piasku :) Fotografia natomiast pojawiła się, gdy byłam jeszcze w szkole podstawowej. Dostałam wtedy aparat cyfrowy i zaczęłam uchwycać to, co moi rówieśnicy zwykle omijali. Eksperymentowałam fotografując głównie przyrodę. Rodzice zauważyli smykałkę i w gimnazjum dostałam w prezencie pierwszą lustrzankę. Często zabierałam ją do szkoły i robiłam zdjęcia moim kolegom z klasy, którzy trenowali piłkę nożną. Tak naprawdę to było taką iskierką tego, co robię obecnie. W międzyczasie pojechałam na mecz skry do Bełchatowa, zabrałam ze sobą aparat i dało mi to naprawdę sporo frajdy. Zwróciłam uwagę na fotografów, ale raczej przez myśl mi wtedy nie przeszło, że kiedyś będę robić to co oni. Kiedy połączyłam pasje? W liceum. Wtedy to dostałam szansę, aby jednorazowo wejść na mecz z akredytacją w ramach nowego doświadczenia fotograficznego. Nie był to wymarzony debiut, bo moje zdjęcia były raczej kiepskie, ale coś zaiskrzyło i postanowiłam powalczyć o marzenia łącząc aparat z siatkówką. Jak widać chyba się udało :)

Średnio ile zdjęć wykonujesz w czasie jednego meczu? I później ile czasu zajmuje Ci przygotowanie galerii z meczu? 

Zwykle przywożę z meczu ok. 1200 zdjęć. Oczywiście zdarza się, że czasem mam ich 500, a innym razem 2000. Zależy to od długości meczu, warunków jakie panują w danej hali, jak również mojej dyspozycji. Jeśli chodzi o przygotowanie galerii, to w moim przypadku jest to proces żmudny i przeważnie trwa dłużej niż sam mecz. Mogłabym publikować zdjęcia na gorąco, ale nie lubię pracy "na pół gwizdka", dlatego czas poświęcam każdemu wybranemu do galerii zdjęciu. Drobna obróbka oraz umieszczenie logo. Przeważnie zajmuje mi to 2-3 godziny, choć czasem potrzebuję nawet całego dnia, jeśli jakieś mankamenty nie dają mi spokoju. 

Jak wygląda taki proces tworzenia galerii? Jak spośród tylu wykonanych zdjęć wybrać tych kilka najlepszych, które opublikujesz? 

Po powrocie z meczu kopiuję zdjęcia i wybieram kadry do publikacji. Jestem bardzo krytyczna dla swoich prac i raczej rzadko zdarza się, aby mnie zadowalały. Nie jest to zatem proste zadanie. Czym się kieruję przy wyborze? Przede wszystkim techniczną jakością zdjęcia i jego przejrzystością. Unikam niechcianego chaosu, rozmazanych elementów i zbyt mocnych szumów, których nie da się ukryć podczas obróbki. Bardzo ważne jest też kogo i w jakiej sytuacji przedstawiam. Staram się eliminować zdjęcia, z których sami zawodnicy nie byliby zadowoleni. Zależy mi na ich komforcie. Jeśli chodzi o obróbkę, unikam ostrego i nienaturalnego retuszu. Uwydatniam jedynie głębię, kadruję zdjęcia dla lepszej kompozycji, czasem "naprawię" kolorystykę i w fazie końcowej umieszczam swoje logo.

Jaki mecz czy wydarzenie, w którym brałaś udział jako fotograf, utkwił Ci najbardziej w pamięci i dlaczego? I czy jest jakiś mecz czy wydarzenie, do którego niechętnie wracasz myślami? 

Nikogo chyba nie zaskoczę, jeśli wspomnę o Mistrzostwach Świata U21 w Czechach. Był to mój zagraniczny debiut i ważne wydarzenie pod względem prywatnym, ponieważ reprezentację tworzyli moi koledzy, z którymi dwa lata wcześniej poznałam się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Spale. Od pierwszego spotkania towarzyszyłam im na większości meczów w barwach spalskich, treningach kadrowych, a część drużyny odwiedzałam również na meczach plusligowych. Polubiłam ich bardzo, a czempionat ten był zwieńczeniem naszej współpracy i ostatnim turniejem chłopaków w takim składzie. Wzruszeń nie brakowało tym bardziej, że zostali Mistrzami Świata. Czy do jakiegoś meczu wracam myślami niechętnie? Raczej nie. Zdarzają się „trudniejsze" spotkania, ale raczej w każdym doszukuję się jakiegoś pozytywu. 

Czy masz swoje ulubione zdjęcie, które wykonałaś? Jakie były okoliczności jego powstania? 

Tak jak wspominałam, nie przepadam za swoimi zdjęciami. Chyba nie mam też żadnego ulubionego, chociaż na pewno jest kilka owianych jakimiś fajnymi historiami z ich powstania. Miło wspominam ubiegłoroczne zdjęcie Michała Kubiaka z córką. Podobno miało swoje „5 minut” w sieci, ale nie to było istotne. Kapitan biało-czerwonych oprócz waleczności i wielkiego serca też ma swoją cierpliwość, której lepiej nie nadwerężać. Po meczu bawił się z córką w kącie boiska. To był naprawdę uroczy widok. Słyszałam za plecami aparaty innych fotografów, ale mimo tego powstrzymałam się. Po jakimś czasie zdecydowałam się wyjść, ale w ostatniej chwili spojrzałam na pana Michała. Chyba się zrozumieliśmy. Pozwoliłam sobie pstryknąć zaledwie trzy zdjęcia. W międzyczasie dobiegło kilku fotografów. Kapitan ucałował córkę. Ułamek sekundy, który wśród tylu kliknięć za plecami udało się uchwycić tylko mi. Wiem, że zarówno to zdjęcie jak i tegoroczne (w powiększonym gronie) znajdują się w rodzinnej galerii państwa Kubiaków. Takie momenty czynią moją pasję piękniejszą :)

Daria Jańczyk Photography

Interesujesz się siatkówką, masz swoje ulubione drużyny. Jak to jest właśnie fotografować „swój” zespół, zwłaszcza gdy stawka meczu jest wysoka? Udzielają Ci się emocje, czy jednak potrafisz się „wyłączyć” i skupić się całkowicie na zdjęciach? 

Jestem bardzo emocjonalną osobą, chociaż pewnie rzadko daję to po sobie poznać. Może właśnie dlatego marny ze mnie kibic :) Zwykle staram się podchodzić do takich meczów z dystansem. Mam misję do wykonania i muszę dać z siebie sto procent, a moje nerwy nikomu nie pomogą. Robię swoje. Przyznaję... czasem skupienie wejdzie za mocno i muszę pytać po meczu o wynik spotkania :) Oczywiście zdarza się, że emocje utrudniają mi fotografowanie - szczególnie gdy na boisku widzę osoby, które miałam przyjemność poznać. W takich momentach ciężko utrzymać mi aparat na nosie i z sercem w gardle zaciskam kciuki pod trzęsącymi się kolanami. Mimo wszystko staram się być jako fotograf obiektywna i dążyć do profesjonalizmu. 

Co jest najtrudniejsze w przypadku fotografii sportowej? A co daje Ci najwięcej radości? 

Trudno mi powiedzieć.. dla każdego może istnieć inna bariera. Fotografia sportowa to nie tylko zamrażanie ruchu. To przede wszystkim ludzie i masa emocji, jakie z siebie uwalniają. Takie chwile, w których herosi pokazują swoje człowieczeństwo. Czasem są to trudne momenty. Dla mnie również, ponieważ muszę wtedy podjąć decyzję czy są odpowiednie do zdjęcia. Najwięcej radości? Gdy czuję, że moja pasja ma sens. Gdy mogę podzielić się z kimś tym, co robię. W dzisiejszych czasach jesteśmy definiowani głównie emotikonami, więc kiedy dostaję wiadomości z cudownymi słowami, a jest ich naprawdę sporo, niejednokrotnie się wzruszam. Wtedy wiem, że idę dobrą drogą i muszę pracować jeszcze ciężej. 

Czym jest dla Ciebie pasja? 

To coś, co napędza do życia i motywuje do stałego przekraczania własnych barier. Jest ucieczką od szarości dnia codziennego, jednak oprócz sprawiania radości pozwala wewnętrznie się ulepszać, być mocniejszym i bardziej wartościowym człowiekiem. To następuje przeważnie w tych trudniejszych chwilach. Wtedy to zamiast się zniechęcać i chować głowę w piasek, odnajdujemy w sobie pokłady mocy do samodoskonalenia.

Daria Jańczyk Photography

I na koniec – czy masz jakieś rady dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z fotografią sportową? 

Myślę, że wciąż wiem za mało, aby udzielać komukolwiek rad w tej kwestii. Fotografia to dziedzina wyjątkowa - bez schematów, bez wyznaczonych ram. Każdego kto staje za wizjerem, czyni malarzem uchwycanego kadru. Aparat to jedynie narzędzie i nawet najlepszym sprzętem nie zrobimy dobrego zdjęcia, jeśli nie będzie w nim cząstki naszego serduszka :) 
Warto pamiętać, że sport w obiektywie wymaga ogromnej cierpliwości, miliona nieudanych zdjęć, a także poznania fotografowanej dyscypliny sportowej czy zachowań zawodników. Każda okazja do ćwiczeń jest dobra, a praktyka czyni mistrza :)

A jak jest z Wami? Lubicie oglądać galerie z meczów? 📷
Jakie zdjęcia ciekawią Was najbardziej? 
Macie jakieś swoje ulubione siatkarskie zdjęcie? Jeśli tak, to jakie? 😄

Jeśli jeszcze tego nie robicie to gorąco zachęcam do obserwowania Darii i jej świetnych zdjęć na FACEBOOK`U oraz na INSTAGRAMIE 😊

4 komentarze:

  1. Wow! Niesamowite, że już tyle czasu piszesz bloga!
    Co do samego wywiadu... Świetny! Super pytania i odpowiedzi :)
    dreamerworldfototravel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem, kiedy to minęło... :D
      Dziękuję bardzo! ;)

      Usuń
  2. Łoł łoł :D 2000 zdjęć :O U mnie 500 to max :D
    Bardzo fajny wywiad, foteczki perfekto :P bardzo lubię galerię Darii :)
    Pozdrawiam i przepraszam za taką obsuwę w komentowaniu :D

    OdpowiedzUsuń