"Życie polega na wykorzystywaniu chwil.
Robieniu tego, co się chce i co konieczne.
Nie mam zamiaru się ukrywać.
Nie chcę się wahać.
Pragnę po prostu żyć."
K. Holden - Gus
Rok 2016 był ciężki. Potrzebowałam czasu żeby przyzwyczaić się do nieco nowej sytuacji i ją zaakceptować. Wraz z upływem kolejnych miesięcy było coraz lepiej i już nie mogłam się doczekać roku 2017. Chciałam zostawić całą niepewność za sobą i silniejsza rozpocząć "nowy rozdział". Częściowo mi się to udało. Pierwsze skojarzenia z 2017 rokiem? Emocje. Małe rzeczy. Chwile. Ludzie.
STYCZEŃ
Robieniu tego, co się chce i co konieczne.
Nie mam zamiaru się ukrywać.
Nie chcę się wahać.
Pragnę po prostu żyć."
K. Holden - Gus
Rok 2016 był ciężki. Potrzebowałam czasu żeby przyzwyczaić się do nieco nowej sytuacji i ją zaakceptować. Wraz z upływem kolejnych miesięcy było coraz lepiej i już nie mogłam się doczekać roku 2017. Chciałam zostawić całą niepewność za sobą i silniejsza rozpocząć "nowy rozdział". Częściowo mi się to udało. Pierwsze skojarzenia z 2017 rokiem? Emocje. Małe rzeczy. Chwile. Ludzie.
STYCZEŃ
Początek roku był bardzo intensywny. Odwiedziła mnie Iza z przyjaciółmi, miałam spotkanie "po latach" z Violą, a z Domi wybrałyśmy się na świąteczne kolędowanie do Ergo Areny i zakupy. Nie zabrakło również siatkówki, w tym pięknego zwycięstwa gdańskiej drużyny nad Asseco Resovią Rzeszów. Spadł śnieg, więc i zimowe spacery z aparatem w ręku miały miejsce. I oczywiście sesja. Zaliczenia. Egzaminy. Pisanie pracy licencjackiej.
"Sądzę, że bardzo przejmujesz się tym, jak cię odbierają inni, co moim zdaniem jest błędem. W końcu jedyną osobą, którą naprawdę możesz zadowolić, jesteś ty sama. To, co czują inni, zależy od nich."- N. Sparks - Spójrz na mnie
W lutym odwiedziła mnie PGE Skra, a wraz z nią Patrycja i dużo pozytywnych emocji (pozdrawiam ekipę zza szlabanu! ❤). Nie zabrakło również nagrody za zdaną sesję - razem z Darią wybrałyśmy się do Warszawy, by wspólnie pokibicować Treflowi Gdańsk i troszkę zwiedzić stolicę.
Pod koniec miesiąca do Ergo Areny zawitała ekipa z Radomia, a wraz z nią mega pozytywny Dustin Watten. W lutym również wróciłam do fotografowania, w związku z czym pojawiłam się na dwóch meczach dziewczyn z Sopotu. Aaa! I w lutym zostałam matką chrzestną! (powoli starość?)
Pod koniec miesiąca do Ergo Areny zawitała ekipa z Radomia, a wraz z nią mega pozytywny Dustin Watten. W lutym również wróciłam do fotografowania, w związku z czym pojawiłam się na dwóch meczach dziewczyn z Sopotu. Aaa! I w lutym zostałam matką chrzestną! (powoli starość?)
Pierwsze skojarzenie z ubiegłorocznym marcem? Olsztyn! Razem z Domi i Pati (którą poznałam tak naprawdę dopiero podczas tego wyjazdu) udałyśmy się do olsztyńskiej Uranii, by tam kibicować PGE Skrze. Świetny wyjazd, świetni ludzie, świetne emocje, spełnione marzenia. Jeden z fajniejszy dni ubiegłego roku.
Poza tym w marcu przeczytałam 8 książek (jak?!) i byłam w kinie na "Poradach, na zdrady", a przez cały miesiąc nie zjadłam ani jednej kostki czekolady.
Pierwszego dnia kwietnia udałam się do Empiku na spotkanie autorskie z zespołem LemON - super przeżycie. Poza tym w święta z rodzinką spontanicznie wybraliśmy się nad morze, a ze znajomymi ponownie odwiedziłam kino - tym razem padło na "Szybkich i wściekłych 8".
Jeśli chodzi o siatkówkę, był to dość przykry miesiąc... Sezon dobiegł końca, podobnie jak siatkarskie kariery Michała Winiarskiego i Piotra Gacka. Nie ukrywam, bez łez się nie obyło.
MAJ
Na samo wspomnienie maja ubiegłego roku jestem zmęczona... Ileż wtedy się działo! Ile ja cierpiałam przy robieniu kolejnych projektów i prezentacji. Do tego praca licencjacka na wykończeniu, pierwsze zaliczenia i egzaminy...
Mimo wszystko udało mi się spędzić weekend w Krakowie, pójść na koncerty Perfectu i Luxtorpedy na Technikaliach, na koncert Piotra Rubika w Ergo Arenie oraz ponownie odwiedzić katowicki Spodek, gdzie Biało-Czerwoni mierzyli się z Iranem, a Krzysztof Ignaczak oficjalnie żegnał się z zawodniczą karierą i kibicami.
CZERWIECMimo wszystko udało mi się spędzić weekend w Krakowie, pójść na koncerty Perfectu i Luxtorpedy na Technikaliach, na koncert Piotra Rubika w Ergo Arenie oraz ponownie odwiedzić katowicki Spodek, gdzie Biało-Czerwoni mierzyli się z Iranem, a Krzysztof Ignaczak oficjalnie żegnał się z zawodniczą karierą i kibicami.
Pierwszy dzień czerwca - Dzień Dziecka. Z tej okazji razem z Domi zaraz po powrocie z uczelni (i egzaminu) do domu zabrałyśmy się za robienie pizzy i serniczka, a później oglądałyśmy Króla Lwa. Kolejne dni to taka huśtawka - z jednej strony ostatnie i najgorsze zaliczenia, a także ostatnie prace przy pracy licencjackiej. Z drugiej strony - prawie lato, fajna pogoda, morze, sesje zdjęciowe, częste spacerki, mile spędzony czas w Gdyni, kino, ostatnie dni z moimi byłymi współlokatorkami, pakowanie się... Ciekawy miesiąc.
"Nie mówię, że nie powinieneś realizować celów i spełniać marzeń. Po prostu nie rezygnuj z tego, co dzieje się teraz, dla nieznanej przyszłości. Może ominąć cię wiele szczęścia, kiedy będziesz czekał na lata, które mogą nigdy nie nadejść. Nie trać czasu, bo przegapisz chwilę obecną, a przyszłość wcale nie jest taka pewna."~ K. Holden - Promyczek
Zaraz na początku lipca obroniłam na piękną piąteczkę moją pracę licencjacką, a potem... przez jakiś tydzień odpoczywałam. Robiłam jedno wielkie NIC. Totalny reset. Ale mega tego potrzebowałam. Spędzałam czas z moimi cudnymi szczeniakami i próbowałam złapać trochę słońca (bezskutecznie). Później spędziłam kilka dni u babci, gdzie zgodnie z tradycją grałyśmy duuużo w chińczyka. Nawet kilka razy wygrałam!
Druga połowa lipca to koncert z przyjaciółką, pakowanie się i wyjazd na niemal dwa tygodnie do Krakowa. Razem z Izą i moją siostrą odwiedziłyśmy ZOO, udało mi się również zobaczyć krakowski rynek nocą. Sporo czasu spędziłam też z moimi młodszymi kuzynkami, które przez grę w gumę, skakanie na trampolinie, wszelkie gry planszowe, puzzle, berka i zabawy konikami przypomniały mi dzieciństwo oraz taką młodzieńczą beztroskę.
Jeden z moich ulubionych tekstów, jakie popełniałam w 2017 roku -> Trzy lata studiów
SIERPIEŃ
Początek sierpnia to ciąg dalszy wakacji na południu Polski. Odwiedziliśmy Kazimierz i Zakopane, jaskinie i pobliskie okolice. Były grille, był i 7,5 km spacer. I były upały. Pamiętam, że zabrałam ze sobą trzy czy cztery sukienki i zastanawiałam się, czy w ogóle jakąś chociaż raz tam założę. Okazało się, że praktycznie cały wyjazd spędziłam w sukienkach, bo tak było najwygodniej i... najchłodniej. 🙈 Te dwa tygodnie bardzo szybko minęły i nadszedł czas powrotu do domu. Jednak dalej było ciekawie. Byłam na otwartym treningu #gdańskichlwów, wzięłam udział w międzynarodowej wymianie, a i wesela nie zabrakło.
Pod koniec sierpnia spędziłam mega czas w Warszawie z cudowną ekipą, gdzie razem z dziesiątkami tysięcy kibiców otworzyliśmy Mistrzostwa Europy na PGE Narodowym. Cztery dni później razem z dziewczynami z OFC odwiedziłyśmy Bartosza Kurka, by wręczyć mu urodzinowy prezent, a kibice z Estonii i Finlandii zalali trójmiejskie ulice. Super widok! I świetne wspomnienia.
Początek września niespodziewanie spędziłam w Krakowie, gdzie miałam okazję zobaczyć mecze o medale Mistrzostw Europy. Bo kto powiedział, że z dnia na dzień nie można kupić biletu na drugi koniec Polski? Czego się nie robi dla siatkówki, prawda?
Po powrocie z Krakowa razem z przyjaciółką korzystałyśmy z ostatnich dni wakacji, a gdzieś w między czasie skończyłam 22 lata, znalazłam mieszkanie w Gdańsku, spakowałam się i...
I pierwszego października zameldowałam się ponownie w Gdańsku. Rozpoczęłam studia magisterskie, poznałam nowych ludzi, byłam na meczu siatkówki i koszykówki. Zaczęłam przyzwyczajać się do wstawania rano, nowego mieszkania i nowej okolicy.
LISTOPAD
Początek listopada to kolejny wyjazd. Tym razem odwiedziłam w Poznaniu Patrycję, gdzie wspólnie wybrałyśmy się na wystawę, oglądałyśmy bajki, jadłyśmy same (mało fit) pyszności, spacerowałyśmy i przede wszystkim nadrabiałyśmy czas.
W listopadzie nie byłam na żadnym meczu siatkówki, ale za to pokibicowałam trochę piłkarzom ręcznym. Byłam również na pierwszych świątecznych zakupach i zrobiłam sobie z moimi Nataliami maraton z "Listami do M".
W grudniu po raz pierwszy w życiu byłam na meczu Plus Ligi z akredytacją. Również po raz pierwszy pojawiłam się na Meczu Gwiazd oraz Klubowych Mistrzostwach Świata, za czym (po raz czwarty w ubiegłym roku) udałam się do Krakowa.
Jednak grudzień to przede wszystkim czas świąt, w związku z czym nie zabrakło pieczenia i dekorowania (a na końcu konsumowania) pierniczków, kompletowania i pakowania prezentów, dekorowania domu i choinek, słuchania i śpiewania kolęd, oraz (przede wszystkim) spędzania czasu z bliskimi. I odpoczynku. Ostatnie dni grudnia to także czas resetu, podsumowania mijającego roku i zebrania sił na kolejny.
Spełnione marzenia z bucket list w 2017 roku:
- zdjecie z Nico Uriarte
- autograf od Krzysztofa Ignaczaka
- ligowe mecze w Olsztynie i Warszawie
- mecz reprezentacji Polski w Katowicach
- akredytacja foto na meczu Plus Ligi
- uczestnictwo w Klubowych Mistrzostwach Świata
- autograf Łukasza Kadziewicza na jego autobiografii
CYFERKOWO
- 6 siatkarskich wyjazdów
- 29 meczów ogólnie
- 6 meczów jako fotograf
- 1 trening
- 4 wizyty w Krakowie
- ponownie odwiedzony Olsztyn, Poznań, Warszawa, Katowice, Stegna, Krynica Morska
- 49 przeczytanych książek
Ciężko jest mi podsumować miniony rok. Z jednej strony wiele się działo, ale z drugiej wiem, że mogło być jeszcze intensywniej. Sporo było siatkówki, ale wielokrotnie to właśnie ona mnie najbardziej zawodziła. Ale znów, podczas tych wszystkich wyjazdów i wyjść na mecze często spotykałam się z przyjaciółmi, wspaniałymi kibicami, poznawałam nowych ludzi i oni wszyscy sprawiali, że te niekorzystne wyniki schodziły gdzieś na dalsze miejsca.
Co będę pamiętać z tego roku? Na pewno wyjazdy do Olsztyna i Warszawy, bo to były moje pierwsze spotkania z siatkówką ligową poza Trójmiastem. Mile wspominam mecze PGE Skry i Asseco Resovii z gdańską drużyną w Ergo Arenie. Jeszcze długo będę pamiętać ostatni mecz Piotra Gacka i towarzyszący mi wówczas ogrom przeróżnych emocji. Fajny rok na poprzednim mieszkaniu, wspólne spacery, gotowanie i słuchanie ambitnych piosenek z Domi. Koncerty Luxtorpedy, Perfectu i Piotra Rubika. Wszystkie wizyty w Krakowie. Zmagania z pracą licencjacką i samą obronę. Długi spacer poza granicami Krakowa przy niesamowitych widokach.
Jednak najbardziej z 2017 roku zapamiętam ludzi. Czas spędzony ze wspaniałymi osobami i ich drobne gesty. Wspólne wyjazdy z moją rodzinką, wieczory i noce spędzone na ploteczkach z przyjaciółmi, czy kibicowskie wyjazdy i godziny spędzone w pociągach. Drobne rzeczy, jak poranne herbatki serwowane przez Domi, czy osoby, które podeszły i zagadały do mnie, bo gdzieś kojarzą mnie z bloga czy innych mediów społecznościowych. Nowe znajomości, nawet jeśli niektóre trwały tylko chwilę. Wsparcie od bliskich w trudnych życiowych momentach, ale i wsparcie oraz miłe słowa od WAS. W ubiegłym roku dostałam wiele przemiłych komentarzy i wiadomości, dzięki którym cały czas prowadzę tego bloga i robię to z przyjemnością.
Bywały chwile trudne. Bywało ciężko. Bywało, że czułam się bezsilna i nie miałam ochoty na nic. Ale zawsze czułam, że mam to wsparcie i jakoś to będzie. Także mimo wszystko uważam, że to był dobry rok. W 2017 roku byłam szczęśliwa. Mam nadzieję, że za rok (jeśli dalej będę prowadziła bloga i będę pisała takie podsumowania) będę mogła napisać to samo - byłam i jestem szczęśliwa.
"Wiecie jak smakuje szczęście? Jak gorąca herbata wypita po 1 w nocy, po pełnym wrażeń dniu i w gronie najbliższych Ci osób. Ostatnio próbowałam. Polecam."
Dziękuję Wam wszystkim za miniony rok ❤
Mam nadzieję, że będziecie razem ze mną również w 2018 roku. Postaram się nie zanudzać (i nie rozpisywać, tak jak dziś)
Uwielbiam czytać takie podsumowanie- tym bardziej jeśli rok przyniósł tyle szczęścia, a z tego co przeczytałam, to u Ciebie były to raczej bardzo pozytywne wydarzenia... i oby tak dalej w 2018! (Jeszcze więcej radości i jeszcze więcej spełnionych marzeń w Nowym Roku! :* )
OdpowiedzUsuńHaha a i Olsztyn przed Warszawą.. kolejność idealna! ;D
P.S. Wiesz co, my wrześniowe dziewczyny, chyba mamy w sobie coś takiego, że często przytrafiają nam się (a w okolicach września, to już szczególnie) takie bardzo spontaniczne decyzje o wyjeździe na drugi koniec... ;p
Dziękuję bardzo! ;*
UsuńHahahaa, wiedziałam, że Ci się spodoba!
Hmmmm... Coś w tym może być. I wiadomo, dziewczyny z września są najlepsze! :D
Dużo się u Ciebie działo w tamtym roku , ja też nie mogłam narzekać na nudę chociaż było tego trochę mniej.Pierwsze pół roku oprócz sesją zaliczeniami żyłam rekrutacją a potem samymi przygotowaniami do wolontariatu podczas Euro u21 w piłce nożnej.Lipiec i sierpień był dla mnie czasem oczekiwania na wymarzony wyjazd do Warszawy na mecz siatkówki:).We wrześniu była nuda a od października uczelnia poszukiwania promotora i tematu pracy inżynierskiej.Po drodze brałam udział w kilku wydarzeniach sportowych. Tak w skrócie ja zapamiętałam poprzedni rok a w tym już mam kilka marzeń do spełnienia:)
OdpowiedzUsuńW tym roku nie zamierzam Ciebie i bloga opuszczać,jestem tutaj od prawie czterech lat i nigdzie się nie wybieram :)
Jak dla mnie możesz pisać jeszcze dłuższe teksty i wcale nie zanudzasz ;)
W takim razie oby spełniły się te marzenia, powodzenia!
UsuńBaaardzo mnie to cieszy ❤
Ja tu będę do końca bloga i jeden dzień dłużej :v (tak się mówiło? :P)
OdpowiedzUsuńAż się wierzyć nie chce jak to szybko leci. :O Od września jak jeden dzień kurde. Stop? Wolniej plis :D
Działo się u Ciebie :O Tak się zastanawiałam, czy potrafiłabym sobie przypomnieć jakieś fakty z każdego miesiąca i... dobrze, że zapisuje wszystkie snapy :v
4x Kraków - to lubię :P Cieszy mnie, że miałyśmy okazję się spotkać te kilka razy. ❤ I popatrz, w sumie połowa była poza Krk :v Więęęc noo :v
Cudnego 2018 Ci życzę ❤
Jakoś tak to szło, haha :D
UsuńTeż mnie to bardzo cieszy! Dziękuję i... zobaczymy ile tych spotkań będzie w tym roku ❤
Proponuję pobić 2017 💪🏻
UsuńJestem za! :D
UsuńChallenge accepted ❤ xD
Usuń