sobota, 27 stycznia 2018

Odskocznia. Relacja z meczu: Trefl Gdańsk - Aluron Virtu Warta Zawiercie

"Miło jest mieć takie miejsce, do którego można uciec, 
gdy się nie chce być tam, gdzie się trafiło."
Colleen Hoover – Hopeless
Teoretycznie w styczniu powinnam siedzieć nad książkami, bo w końcu semestr sam się nie zaliczy. Teoretycznie w miniony poniedziałek nie powinno mnie być na hali. Następnego dnia (o 8 rano!) miałam egzamin, a w weekend niewiele się uczyłam. To nie było planowane. Ale nie żałuję. Czy w ogóle żałowałam kiedyś, że poszłam na mecz siatkówki? 

Trefl Gdańsk po raz pierwszy w historii Plus Ligi podejmował w Ergo Arenie drużynę z Zawiercia. Beniaminek tegorocznej ligi kolejkę wcześniej pokonał u siebie w trzech setach PGE Skrę Bełchatów. Świetnie mecz rozpoczął także w Gdańsku...













Pierwsza partia praktycznie od początku układała się pod dyktando drużyny przyjezdnej. Wychodziło im wszystko. Dosłownie. Niesamowicie silne i celne zagrywki. Skuteczne kontry. Punktowe bloki. Po kilku minutach chyba każdy na hali wiedział już, jak ten set się skończy. 

Na szczęście w siatkówce gramy do trzech wygranych partii. 

Drugi set dobrze otworzyli gospodarze, którzy stopniowo powiększali swoją przewagę i ostatecznie wygrali. W meczu mamy remis. 

10 minut przerwy. 

10 minut, które czasem potrafi odmienić oblicze meczu. Ale... Nie tym razem. Choć początek trzeciego seta był jeszcze dość wyrównany, to w okolicach pierwszej przerwy technicznej (tzn. przerw technicznych już nie ma, ale wiecie o co chodzi - stan 8:7 w meczu - po prostu "okolice pierwszej przerwy technicznej" ładniej brzmi, co nie?) gospodarze wyszli na 3-4 punktowe prowadzenie, które utrzymali do samego końca.

Czwarty set to 2-3 punktowe prowadzenie Gdańskich Lwów, a w drugiej połowie partii tych oczek przybywało coraz więcej. Ostatecznie Trefl Gdańsk wygrał czwartego seta 20:15 i cały mecz 3:1. Najlepszym zawodnikiem meczu został Damian Schulz. Brawo!

Po ostatnim gwizdku sędziego zostało jeszcze odśpiewane "sto lat" Mateuszowi Mice, który dzień wcześniej obchodził urodziny. Wszystkiego najlepszego!


















Mecz nie przyniósł jakiś wielkich emocji. Owszem, było sporo ciekawych akcji, ale nerwówki i gry na przewagi tego dnia zabrakło. Ale może to i dobrze? Nerwowo bywa teraz przed egzaminami, więc idąc tego dnia na halę... odpoczęłam. Oderwałam się od tych wszystkich zaliczeń, egzaminów, obowiązków. Było dobrze. 

Choć samo spotkanie długo w mojej głowie raczej gościć nie będzie, to na pewno miło będę wspominać kibiców drużyny przyjezdnej. Głośni. Wspierający. Kolorowi. Pozytywni. Trochę daleko nad to polskie morze mieli, a jednak stawili się w naprawdę licznej grupie i dali z siebie wszystko. Brawo! Podziwiam. Wszystkiego dobrego! 

Miłego weekendu! ❤

PS. Blog ostatnio został mocno zaniedbany. Muszę się zastanowić czy i w jakiej formie go dalej prowadzić. Ale to dopiero jak nadejdzie ten magiczny okres "po sesji". Może macie jakieś pomysły? O czym chcielibyście czytać? Czego powinno być więcej? Co Was ciekawi? A może co sobie odpuścić? 

4 komentarze:

  1. Szacun dla kibiców Zawiercia, pewnie jakby mecz był w weekend, to byłoby ich drugie tyle ;d Jak grali jeszcze w 1 lidze, to też kojarzę, że całkiem sporo ich przyjechało do Krk xD
    Hej, czemu mnie tu straszysz tym "czy" :O Jak wykminie coś na temat tych pytań, to Ci dam znać :P
    Nie daj się sesji, powodzenia! ❤
    (Zdjęcia świetne jak zwykle :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna, zorganizowana grupa. Oby jak najwięcej takich ;)
      Dziękuję!

      Usuń
  2. Czy ja mam przyjechać do Ciebie i nakrzyczeć ,że po raz drugi w ciągu prawie dwóch lat straszysz ,że kończysz z blogiem ?
    Sesję na pewno zaliczysz z dobrymi wynikami , trzymam cały czas kciuki :)
    Zdjęcia są perfekcyjne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie straszę! Mówię tylko, jak jest :)
      Dziękuję bardzo ♥

      Usuń