Brzmi jak tytuł filmu. Tylko jakiego?
Komedia? Horror? Bajka? Trudno jednoznacznie stwierdzić.
Fot. FIVB |
Tegoroczny sezon reprezentacyjny był bardzo długi i wymagał od wszystkich wielu wyrzeczeń. Z pewnością łatwo nie mieli sami siatkarze, którzy podróżowali po całym świecie i grali praktycznie bez przerwy. Na kibiców i dziennikarzy czekały mecze o najróżniejszych porach, spotkania długie i emocjonujące, ale też sporo tych trwających „godzinę z prysznicem".
Czy warto było?
Myślę, że tak. Liczba medali mówi sama za siebie - to był nasz sezon. Chociaż zabrało złota na którejkolwiek z imprez, to sam fakt, że Biało-Czerwoni potrafili stanąć na podium każdej z nich, jest ogromnym sukcesem i świadczy o tym, że utrzymujemy wysoki poziom przez cały czas.
Liga Narodów
Zaczęliśmy 31 maja w katowickim Spodku od spotkania z Australią. Mecz zakończył się zwycięstwem Polaków po czterech setach. W Dzień Dziecka nasza drużyna zrobiła prezent swoim wszystkim młodym kibicom (i tym starszym też), wygrywając po tie-breaku z Amerykanami. To wtedy zagraliśmy seta 34:32, a cały mecz trwał aż 167 minut. Ostatniego dnia turnieju w Katowicach Biało-Czerwoni podejmowali Brazylijczyków, niestety tym razem lepsi okazali się przyjezdni.
(Zgadnijcie, którego dnia byłam na meczu 😏)
W kolejnych tygodniach graliśmy w różnych składach, w różnych krajach i z różnym szczęściem. Ostatecznie na piętnaście rozegranych meczów w fazie grupowej wygraliśmy 11 i awansowaliśmy z piątego miejsca do turnieju finałowego.
Miało nie być lekko. W grupie Brazylia i Iran, z którymi przegraliśmy w fazie grupowej. Skład? Bardzo zmieniony, bez tych najbardziej doświadczonych, "szóstkowych" graczy, którzy zostali w Polsce i rozpoczęli przygotowania do kwalifikacji olimpijskich. Ale zrobili to. Ci, którzy zostali w kadrze, wygrali z Brazylią. Wygrali z Iranem. W półfinale niestety ulegli Rosjanom, ale w meczu o brąz ponownie pokonali Canarinhos. I przede wszystkim - swoją walecznością podbili serca kibiców i udowodnili, że w siatkówce wszystko jest możliwe.
Fot. volleyball.world |
Kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich 2020
Gdańsk. Ergo Arena. Blisko 10 000 kibiców.
Trzy dni. Trzy mecze. I zero możliwości pomyłki.
Tunezja. Francja. Słowenia.
I jeden stracony set.
Co tu więcej dodać? Weszli na boisko, jak po swoje i wygrali. Pełen profesjonalizm. Brawo. Po prostu.
Mistrzostwa Europy
Od początku szło bezproblemowo. Zwycięstwo za zwycięstwem. Faza grupowa? Pięć meczów i jeden stracony set (w pierwszym meczu turnieju z Estonią). 1/8 finału z Hiszpanią i wygrana w trzech partiach. Ćwierćfinał z Niemcami i ponownie zwycięstwo 3:0. Półfinał i Słowenia. Ta sama Słowenia, która w poprzednich edycjach zamykała nam dalszą drogę na Mistrzostwach Europy... ponownie to uczyniła. Przegraliśmy. Niespodziewanie? Myślę, że tak.
Apetyty zdążyły naprawdę bardzo urosnąć. Ale może właśnie dlatego ta porażka nie była taka zła? Może teraz musieliśmy przegrać, żeby zobaczyć, że ten zespół nie jest niepokonany i jak każdy musi się pilnować? Jak każdy, może zagrać słabszy mecz?
W meczu o brąz „wszystko wróciło do normy". Polacy wygrali w trzech setach z Francuzami i zdobyli kolejne medale w tym sezonie.
Fot. cev.eu |
Puchar Świata
W sobotę zakończyły się Mistrzostwa Europy, a już we wtorek rozpoczął się Puchar Świata w Japonii. Nie jest to miejsce na hejtowanie terminarza, no ale MASAKRA. Takie rzeczy nie powinny się dziać.
15 dni turnieju - 11 meczów do rozegrania. O co? W sumie to O NIC. Dla satysfakcji. Dla vabochana. I dla punktów w rankingu. Na turniej do Japonii poleciał bardzo szeroki skład zawodników - jedna grupa poleciała wcześniej, żeby rozegrać pierwsze spotkania turnieju. Niedługo potem dołączyło do nich kilku kolejnych zawodników, którzy brali udział w Mistrzostwach Europy (jak dobrze, że była taka możliwość, że mamy tylu dobrych zawodników).
Polacy wygrali dziewięć z jedenastu spotkań, ulegając jedynie niepokonanej na tym turnieju Brazylii oraz Amerykanom. Taki bilans zwycięstw do porażek oraz ilość zdobytych punktów dała naszej reprezentacji drugie miejsce w turnieju i tym razem srebrne krążki.
Ostatni mecz w sezonie Biało-Czerwoni rozegrali 15 października z reprezentacją Iranu.
Fot. FIVB |
Dramaty
Oczywiście, czy to w sezonie ligowym, czy reprezentacyjnym nie mogło obejść się bez dramatów i narzekania. Na terminarz. Na sędziów. Na formułę rozgrywek. Na komentatorów. Ale też na... zawodników?
Wilfredo Leon. Dwa obozy. Nie powinien grać w reprezentacji. Świetnie, że gra w reprezentacji. Racjonalne (i te mniej racjonalne) argumenty z obu stron. I kłótnie, bo przecież ta druga strona nie może mieć racji! Denerwowała mnie ta sytuacja. Sama jestem z jednego obozu, ale rozumiem argumenty drugiej strony. Mam swoje zdanie, ale Twoje też szanuję. To nie jest trudne. Spróbujmy. A co z Leonem? Jest w reprezentacji, więc wspierajmy go tak, jak pozostałych graczy. To jest drużyna. Zespół, który reprezentuje nasz kraj na arenie międzynarodowej. Ja się tego trzymam.
Bartosz Bednorz. Znowu dwa obozy - "team Bedni" i "team Vital". Powinien być w reprezentacji, zasłużył. Trener ma zawsze rację. I tu ponownie - argumenty ma każda ze stron, jedna nie da się przekonać drugiej. A co z Bartkiem? Moim zdaniem dobrze się prezentował, na miarę reprezentacji. Ale! Nie jestem w drużynie, nie znam całej sytuacji, nie będę krytykować trenera. On podejmuje decyzje, on za nie bierze odpowiedzialność. I tyle.
Ciekawostki
- Wyjściowy skład pierwszego meczu w sezonie: Dawid Konarski, Fabian Drzyzga, Mateusz Bieniek, Piotr Nowakowski, Tomasz Fornal, Artur Szalpuk, Paweł Zatorski
- Wyjściowy skład ostatniego meczu w sezonie: Maciej Muzaj, Fabian Drzyzga, Karol Kłos, Mateusz Bieniek, Wilfredo Leon, Michał Kubiak, Paweł Zatorski, Damian Wojtaszek.
- Dwa najdłuższe mecze Ligi Narodów to: Polska - USA 3:2 (167 minut) oraz Polska - Włochy 3:2 (166 minut i tie break zakończony wynikiem 25:23)
- Vabochan jest główną motywacją dla siatkarzy do przyjeżdżania na Puchar Świata i kibiców, do oglądania tych meczów #potwierdzoneinfo
- Świętowanie Lucasa przed dekoracją PŚ? Śmieszne. Ale i trochę żenujące. (Chociaż w tej drugiej opinii raczej odosobniona)
- W trakcie sezonu Polacy rozegrali 42 oficjalne mecze + Memoriał Huberta Jerzego Wagnera i mecze towarzyskie.
Fot. FIVB |
Podsumowując? To był INTENSYWNY sezon reprezentacyjny. Ale szeroki skład i formuła prowadzenia zespołu przez Vitala Heynena się sprawdziła - dla mnie to nie ulega wątpliwości. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak trzymać kciuki za to, by plany Heynena na naszą reprezentację dalej się sprawdzały, a nasi siatkarze w zdrowiu przeżyli kolejny (intensywny) ligowy sezon.
Gratulacje!
Powodzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz