wtorek, 4 grudnia 2018

Podsumowanie miesiąca: listopad

"Na błędach można się uczyć. Jeśli nigdy nie popełnisz błędu, to nigdy nie zmądrzejesz. [...]
Im więcej błędów się popełni, tym więcej się o sobie dowie."

Cecelia Ahern – Skaza

Listopad. U mnie miesiąc ciągłej (średnio udanej) walki o zdrowie i ciepło, nieco siatkarski i przedświąteczny. 

Zacznę jak zawsze od siatkówki, której zdecydowanie nie brakowało w listopadzie. Plus Liga rozkręciła się na dobre, wystartowała Liga Mistrzów, odbyły się Klubowe Mistrzostwa Świata. Nie brakowało też niespodzianek i zmian w siatkarskim środowisku. 

Jeśli chodzi o Plus Ligę, to w listopadzie miałam przyjemność być na dwóch spotkaniach. Na początku miesiąca odwiedziłam Sopot, gdzie wyjątkowo gdański Trefl podejmował Chemika Bydgoszcz. Hala zdecydowanie mniejsza niż Ergo Arena, więc też dźwięk był bardziej skumulowany i było naprawdę głośno. Atmosfera była świetna, a mecz dość zacięty. Tylko te zdjęcia trochę gorzej mi się robiło, ale to szczegół przecież. 


Na drugi mecz już udałam się do Ergo Areny, gdzie Trefl Gdańsk mierzył się z Asseco Resovią Rzeszów. Tym razem byłam tylko w roli kibica i... no cóż, nie przyniosłam szczęścia gospodarzom. Niestety. Ale i tak spędziłam świetnie czas w miłym towarzystwie i świetnej oprawie.

W listopadzie ruszyła Liga Mistrzów, w której udział biorą trzy polskie zespoły. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pewnie wygrała mecz z czeską drużyną, a PGE Skra po czterech setach odniosła zwycięstwo nad Treflem Gdańsk. 

W tym sezonie Ligę Mistrzów transmituje CANAL+, a w rolę komentatora wciela się m.in. Daniel Pliński! Muszę przyznać, że zarówno stacja, jak i były środkowy radzą sobie świetnie. Oby tak dalej! (Chociaż nie ukrywam, że wolałabym dalej podziwiać pana Daniela na siatkarskich parkietach.)

Ostatni tydzień listopada to przede wszystkim Klubowe Mistrzostwa Świata. Nie były dla mnie udane. Nie będę wspominać ich miło. W ogóle nie chcę o nich pisać. Cieszy jedynie fakt, że pierwsze miejsce wywalczyło Trentino, w którym od tego sezonu gra Srećko Lisinac. Gratulacje! 

Co poza siatkówką? W zasadzie niewiele. Tradycyjnie byłam już na pierwszych świątecznych zakupach z siostrą. Udało nam się kupić sporą część prezentów, mimo że wchodząc do galerii jeszcze nie byłyśmy do końca pewne, jakie prezenty chcemy podarować bliskim. 

Również tradycyjnie na blogu pojawił się świąteczny wpis, a w nim kilka pomysłów na świąteczne prezenty dla kibiców siatkówki. Jest też konkurs, w którym do wygrania są siatkarskie gadżety od Twenty Five i autografy Bartosza Kurka. Konkurs trwa do jutra do północy, serdecznie zapraszam do udziału. 😊

Wspominałam przy podsumowaniu października, że w listopadzie chcę w końcu wybrać się nad morze. Udało się. Razem z chłopakiem dwukrotnie odwiedziliśmy sopockie molo i pobliską plażę. Niestety zapomniałam zabrać ze sobą aparat, więc nie udało mi się tego udokumentować. 😔 Ale na pewno jeszcze chwilę pomieszkam w Trójmieście, także wszystko nadrobię. 

Wraz z początkiem listopada skończyłam czytać trzy książki. Przede wszystkim "Tatuażystę z Auschwitz" H. Morris, która jest oparta na faktach i robi wrażenie. Co prawda nie przypadł mi do gustu styl pisania autorki, ale tym razem to było najmniej istotne. Książka w połączeniu z moją niedawną wizytą w Oświęcimiu na pewno wywarła na mnie jakiś wpływ i pozwoliła jeszcze bardziej poznać historię obozów koncentracyjnych. 

Drugą przeczytaną pozycją w listopadzie była "Skaza" C. Ahern. Społeczeństwo miało być i d e a l n e. Bez skaz moralnych. Każde najdrobniejsze potknięcie było karane napiętnowaniem przez innych i naznaczone blizną na ciele. Do końca życia... Wyobrażacie sobie życie w kraju, gdzie panują takie zasady? Ja nie. Przecież sama wyznaję zasadę, że każdy popełnia błędy i nie ma ludzi idealnych. W każdym razie pomysł na fabułę bardzo ciekawy. Aktualnie jestem w trakcie czytania drugiego tomu i książka nie traci na wartości. Oby było tak do samego końca.

Trzecią przeczytaną książką przeze mnie w minionym miesiącu to "Za stare grzechy" I. Frączyk. Tym razem akcja dzieje się na Podhalu, gdzie mamy w tle góry i ten taki zakopiański klimat. Pensjonaty, narty i wyraziści bohaterowie. Łatwo jest się wciągnąć w fabułę i zapomnieć o tym, że za oknem jest niewiele cieplej niż tam, zimą w górach.
Z książek to by było na tyle. Zaczęłam czytać dwie kolejne, ale do końca jeszcze daleko. Jeśli chodzi o seriale, to obejrzałam niemal cały "Dom z papieru". Zostały mi jeszcze ze 4 odcinki i... No nie wiem. Na początku faktycznie bardzo wkręciłam się w akcję, ale im bliżej jest finału, tym coraz mniej mi się to wszystko podoba. Ale pewnie dokończę. 
Razem z chłopakiem zaczęliśmy też oglądać "Czarne lustro" i... dziwny to jest serial. Ale skłania do myślenia i rozmów na różne tematy. Także polecam, ale właśnie chyba najlepiej jest go oglądać z kimś. 

Co jeszcze? W listopadzie miałam okazję pójść na koncert Ewy Farny i taaak, ta dziewczyna ma głos. I niesamowitą energię. Podziwiam! 

Plany na grudzień? 
Muszę w końcu napisać jeden esej, a jak się uda to jeszcze drugi i kawałek magisterki. 
Muszę w końcu wyzdrowieć, bo inaczej zbankrutuję przez ciągłe kupowanie chusteczek. 
I muszę zrobić jakieś świąteczne zdjęcia. Ciekawe czy grudzień będzie białym miesiącem... 
Oczywiście nie powinno też zabraknąć siatkówki. Przynajmniej taką mam nadzieję. 

A jaki był Wasz listopad?
I jakie macie plany na grudzień? 

2 komentarze: