czwartek, 8 sierpnia 2019

Relacja: Memoriał Huberta Jerzego Wagnera 2019

Jeszcze w maju nie wiedziałam, gdzie będę w wakacje - na północy czy na południu Polski. Gdańsk czy Kraków. Średnio przyjemna sytuacja, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w obu tych miastach na początku sierpnia rozgrywane miały być siatkarskie turnieje, a biletów na nie było coraz mniej. Stwierdziłam, że zdam się na los. Nie będę kupować wcześniej wejściówek. Albo na kilka dni przed samym turniejem spróbuję odkupić od kogoś bilety, albo wygram w jakimś konkursie, albo obejrzę wszystkie mecze przed TV. 

Iii... wygrałam. 

Na tydzień przed rozpoczęciem Memoriału Huberta Jerzego Wagnera wzięłam udział w konkursie organizowanym przez Betclic Polska i wygrałam wejściówki na trzeci dzień turnieju. Drugi raz w tym sezonie miałam szansę kibicować polskim siatkarzom prosto z trybun. Jak było? Szybko! Ale fantastycznie.

Memoriał Wagnera został rozegrany po raz siedemnasty. Czwarty rok z rzędu i piąty raz ogólnie w krakowskiej TAURON Arenie. W tym roku wśród uczestników turnieju poza Polakami były również reprezentacje Brazylii, Serbii oraz Finlandii.
Idąc na ostatni dzień memoriału było wiadome, że... w sumie jeszcze wiele może się wydarzyć i z rozstawianiem zespołów po podium trzeba poczekać. W najlepszej sytuacji byli Brazylijczycy, którzy jako jedyny zespół mieli dwa zwycięstwa na koncie. Serbowie i Polacy mieli po jednej przegranej, a Finowie polegli w obu rozegranych spotkaniach.

W sobotę, czyli w ostatni dzień turnieju, mecze rozgrywane były o dość nietypowych godzinach - pierwsze spotkanie rozpoczęło się już o godzinie 12:00, a kolejne o godzinie 15:00.

Jako pierwsze na parkiety wyszły reprezentacje Brazylii i Serbii. Spodziewałam się raczej zaciętego spotkania, na dość wysokim poziomie. I pierwsze piłki były obiecujące, mimo iż Brazylijczycy szybko odskoczyli rywalowi na kilka punktów. Ale zaciętym, pełnym emocji spotkaniem tego meczu nazwać nie można. Serbowie w dwóch pierwszych setach jeszcze próbowali postawić się Canarinhos, jednak Ci dzięki świetnej zagrywce i skutecznym atakom triumfowali. Trzeci set był już całkowicie pod kontrolą Brazylijczyków, którzy wygrali mecz 3:0 i tym samym cały turniej.




Pierwszy mecz skończył się dość szybko, do następnego zostało prawie 1,5 godziny, zatem korzystając z możliwości wyjścia z hali (co nie zawsze ma miejsce) poszliśmy do pobliskiej galerii coś zjeść. Zdążyliśmy wejść, zamówić iii na mecz postanowiła wybrać się też potężna ulewa 🙈. Parasola czy kurtek brak, a jednak kawałek drogi był. Co robić? Znaleźli się odważni kibice, którzy nie zważając na warunki atmosferyczne zdecydowali się na spacer na halę. My, podobnie jak większość kibiców, zdecydowaliśmy się poczekać chwilę. Kolejną chwilę. I jeszcze jedną. Na szczęście warto było się wstrzymać, gdyż wkrótce niemal przestało padać. A potem było już tylko lepiej 😊.

Biało-Czerwoni byli zdecydowanymi faworytami w meczu z Finlandią i ze swojej roli wywiązali się w stu procentach. Skuteczna zagrywka, mocne ataki, dobry blok - Finowie w żadnym z trzech setów nie zdobyli 20 punktów. Raz, dwa, trzy i koniec. Zadanie wykonane, Polacy ze zwycięstwem w meczu i drugim miejscem w turnieju.









Po mecz obowiązkowa rundka wokół parkietu i przybicie piątek z kibicami. Tym razem i my się załapaliśmy (niewątpliwa zaleta miejsca w pierwszym rzędzie, przy samej barierce). Już wspominałam przy któreś z meczowych relacji, że jest to świetne podziękowanie kibicom, którzy wspierają chłopaków na żywo, prosto z trybun i swoje zdanie podtrzymuję.

Po kilku chwilach rozpoczęła się dekoracja, podczas której nagrodzono najlepszych zawodników turnieju, wręczone zostały pamiątkowe patery, puchar dla zwycięzców oraz odegrano hymn Brazylii. I konfetti. Nie mogło zabraknąć biało-czerwonego wystrzału konfetti (uwielbiam ten moment😍)










Jakie jeszcze pomeczowe wrażenia?

  • Czy turniej towarzyski, czy rangi mistrzowskiej, czy tie-break, czy też szybkie trzy do zera - na mecze Biało-Czerwonych warto chodzić i wspierać tych chłopaków (czy też dziewczyny, jeśli akurat grają nasze reprezentantki). Odśpiewanie hymnu z kilkunastoma tysiącami kibiców, wspólne przeżywanie boiskowych wydarzeń, cała atmosfera i siatkówka na żywo - to wszystko to coś pięknego. Polecam z całego kibicowskiego serducha 
  • "Prowadzenie" meczu. Podczas tegorocznego memoriału nie było duetu Kułaga&Magiera i trochę to odczułam. Brakowało mi już tradycyjnego "Zawsze tam gdzie Ty" i "Polska Biało-Czerwoni". Owszem, byłam bardzo ciekawa jak poradzi sobie inny spiker (zawsze jestem ciekawa całej oprawy muzycznej w innych halach, jak jestem na meczach ligowych) i owszem radził sobie całkiem okey (znalazłam i wady, i zalety), ale jednak zabrakło mi tego "czegoś". 
  • Chyba pierwszy raz byłam w tak wypełnionej TAURON Arenie, podczas meczu reprezentacji Polski. Muszę przyznać, że w takim wydaniu hala zyskuje (chociaż wciąż Spodek i Ergo Arena są bez konkurencji). Jedynie do tej dużej odległości trybun od parkietu nie mogę się przyzwyczaić. 
  • Śnieżynki na strojach Finów są przeurocze 😍
  • Dalej uwielbiam uśmiech Atanasijevicia (#AsiaHotka) 🙈
  • Już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z naszą reprezentacją! 

Podsumowując - nie powiem, żeby to był najlepszy i najciekawszy turniej, w którym brałam udział. Ale było bardzo miło, przyjemnie i w powietrzu było czuć nutkę zniecierpliwienia i oczekiwania na najważniejsze mecze tego sezonu - kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich.

#GoPoland! 💓

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz